Czy na polskim rynku zabraknie miliona aut?
– W ciągu ostatniego roku nie tylko skutecznie zaadoptowaliśmy się do warunków pandemii, ale też zaczęliśmy się liczyć z tym, że jej efekty będą trwałe. W efekcie zmianie uległy nasze nawyki konsumenckie. Mimo że jeździmy znacznie mniej, a nasza mobilność uległa znacznemu ograniczeniu, to w gospodarstwach domowych pojawiać się będzie więcej samochodów. Utożsamiamy je bowiem z bezpiecznymi środkami transportu, bo własnymi, i wolimy je mieć stale pod ręką – prognozuje Jakub Wojtakajtis, head of data & strategy OTOMOTO.
Wzrost popytu i spadek podaży
Zainteresowanie zakupem samochodów, czyli liczba użytkowników OTOMOTO, od czerwca minionego roku wzrosła o ponad 12%. O ile ta liczba może jeszcze nie imponować, o tyle spadek podaży nawet o połowę w przedziale aut o wartości do 5.000 zł i o kilkadziesiąt procent dla pojazdów do 20.000 zł, tworzą ogromną lukę pomiędzy zapotrzebowaniem a dostępną ofertą. Warto nadmienić, że to największe wolumenowo segmenty na rynku wtórnym.
Dodatkowo problem z którym mierzy się konsument potęguje fakt, że w całej Europie o 24% skurczył się też rynek pierwotny. Ograniczona podaż aut nowych osłabiła w efekcie rotację na rynku samochodów używanych i m.in. import do Polski. Mimo odczuwalnego większego zainteresowania, profesjonalni sprzedający zmniejszyli też swoją ofertę i na placach znajduje się odczuwalnie mniej pojazdów.
Trzy scenariusze
Wskutek pandemii zmieniło się wiele naszych nawyków. O ile z początku były trudne do przewidzenia, o tyle upływ roku pozwolił zaobserwować najwyraźniejsze trendy obecne na rynku motoryzacyjnym. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy spodziewać się ziszczenia trzech niewykluczających się scenariuszy.
- Skurczenia rynku – sprzedający zarobią mniej, a nie wszyscy poszukujący zaspokoją sobie potrzeby.
- Wzrostu cen – proces ten już postępuje, zgodnie z zasadami popytu i podaży: trudno dostępne towary stają się coraz droższe.
- Kto pierwszy ten lepszy – skracający się czas na sprzedaż spowoduje, że kupujący będą podejmowali decyzje zakupowe szybciej, by “nie stracić okazji”
– Zapotrzebowanie jest trudne do nasycenia, bo ciągle ograniczony jest import i niewystarczająca jest rotacja na rynku wewnętrznym. Auta sprzedają się aktualnie znacznie szybciej, co może oznaczać również, że mniej uwagi poświęca się zweryfikowaniu pojazdu przed zakupem. Tym bardziej istotna staje się potrzeba poprawy transparentności, jawności takich danych jak VIN i możliwości łatwego sprawdzenia historii samochodu. Zanosi się bowiem, że do Polski będą importowane coraz tańsze auta – czyli coraz starsze i w coraz gorszym stanie technicznym. To one cieszą się największym zainteresowaniem i – niestety – to one mogą być naszym największym drogowym zmartwieniem w kolejnych latach – podsumowuje Jakub Wojtakajtis.