Czy zakup auta elektrycznego się opłaca?
Zakup samochodu elektrycznego rozpatrujemy przede wszystkim w kontekście oszczędności. Jakich, skoro auta elektryczne są dużo droższe od spalinowych? Chodzi przede wszystkim o oszczędność wynikające z eksploatacji no i zakupu paliwa. Czy zakup auta elektrycznego się opłaca? Co z innymi kosztami, np. serwisem lub ubezpieczeniem?
Jak pokazuje licznik elektromobilności, na koniec września 2020 mieliśmy w Polsce zarejestrowanych 14 788 samochodów na paliwa alternatywne: 8 169 elektryków i 6 619 hybryd plug-in. Na tle Europy to nadal mało, choć tendencja jest wyraźnie wzrostowa. Trudno się dziwić, bo nasz rynek samochodów elektrycznych dopiero raczkuje.
Co warto brać pod uwagę przy zakupie auta elektrycznego?
Sama cena zakupu auta nie wystarczy, bo jeśli za niewielkie auto trzeba zapłacić ponad 150 tys. zł., to nawet rezygnując z tankowania przez rok, ładując akumulatory wyłącznie z własnego gniazdka przy wykorzystaniu instalacji fotowoltaicznej (co też wymaga inwestycji), oszczędzimy przez rok uwaga 5400 zł.
Zakładamy przebieg na poziomie 15 tys. km., bo w końcu auto elektryczne na razie przynajmniej idealnie sprawdzać się będzie w roli auta (pod)miejskiego. Tylko, czy aż 5400 zł?
Do naszego zestawienie trzeba doliczyć także oszczędności wynikające z eksploatacji i serwisu elektryka. Odpada nam wymiana oleju, zużycie hamulców, kłopoty z kołem dwumasowym, turbosprężarką i innymi elementami. Jeśli pod uwagę weźmiemy same koszty wymiany oleju, bez ewentualnych napraw, to możemy do naszej listy dopisać realną oszczędność w wysokości ok. 1 tys. zł. rocznie. Tylko, czy aż tysiąca zł.?
A co z kosztami ubezpieczenia?
Okazuje się, że tutaj niewiele można oszczędzić. Jak wynika z analizy jednej z porównywarek ubezpieczeniowych, koszty polisy OC i AC auta elektrycznego są porównywalne do samochodu spalinowego. Niestety, a jak obliczyć wysokość składki, skoro elektryk nie posiada pojemności silnika? Jednym z decydujących czynników jest jego moc. Równie istotne są parametry brane pod uwagę dla pojazdów spalinowych – tj. wiek kierowcy, miejsce zamieszkania, staż w prowadzeniu samochodu oraz aktualnie posiadane zniżki za bezszkodową jazdę.
To może tańsze parkowanie? Owszem. Na razie w wielu miastach można elektryka parkować w strefach za darmo. Jeśli zatem pracujemy w centrum, to mamy realną oszczędność. Warto też pamiętać o możliwości jazdy buspasami, a to znacznie cenniejsze, niż stanie w korkach. Nie łudźmy się jednak, że taki stan rzeczy potrwa wiecznie. Jeśli samochodów elektrycznych będzie coraz więcej, miasta wycofają się z tych przywilejów. Wystarczy spojrzeć na hybrydy, kiedyś także mogły wjeżdżać do zamkniętych stref czy korzystać z innych przywilejów. Nie trwało to jednak długo.
Używany elektryk tańszy?
Myśląc o zakupie elektryka nie ma co rozpatrywać go przez pryzmat oszczędności. No chyba, że faktycznie dysponujemy bezpłatnym prądem, czyli mamy na dachu panele fotowoltaiczne. Czy wtedy zakup auta elektrycznego się opłaca? Nadal bilans w wychodzi z korzyścią dla auta spalinowego. Ładując akumulatory w domu, mniejsze koszty zakupu prądu nie są w stanie zrekompensować wysokiego kosztu zakupu auta. Bo w całej tej zabawie w elektryczne samochody liczy się co innego. To świadomość mniejszego szkodzenia środowisku. Pójście na kompromisy związane z wygodą i komfortem, funkcjonalnością a naszymi przyzwyczajeniami.
A czy zakup używanego elektryka jest bardziej opłacalny? To zależy od kosztów zakupu i stanu samochodu. Z pewnością będzie on tańszy od auta nowego. Warto też pamiętać, że w przypadku samochodów w z drugiej ręki możemy wybierać spośród modeli w Polsce oficjalnie niedostępnych. Przykładem niech bezie Fiata 500 w wersji elektrycznej lub Ford Focus, oba importowane z USA. W przypadku Fiata ceny oscylują miedzy 45 a 70 tys zł. To oczywiście znacznie więcej niż spalinowa wersja pięćsetki, jednak możemy wtedy cieszyć się autem elektrycznym.
Lek na całe zło
Producenci kreują wizerunek samochodów elektrycznych jako lekarstwo na całe zło związane z emisją CO2 i szkodliwością spalin. Co więcej, wmawiają kierowcom, że to idealne auto dla każdego. Nieprawda. Nie każdy przecież wykorzystuje samochód na mniejszych dystansach, tych do 200, maks. 300 km. A przecież takie dzisiaj mamy realne zasięgi elektryków. Wiem, rozumiem, są stacje ładowania i jest ich nawet w Polsce sporo, ale to dobre rozwiązanie na sporadyczne sytuacje. Wystarczy policzyć koszt prądu w takich stacjach. Okaże się wtedy, że realny koszt zakupu paliwa jest zbliżony do tradycyjnej benzyny lub oleju napędowego.
Kiedy elektryk się opłaca?
Czy zakup auta elektrycznego się opłaca? Powiedzmy sobie szczerze, dla przeciętnego kierowcy, nie tylko w Polsce, zakup elektrycznego cuda jest drogi. Właśnie dlatego rządy wielu państw cały czas utrzymują dotacje do zakupu elektryka. Nie czas i miejsce zastanawiać się, czy ma to sens. Pewne jest, że eklektyczne samochody stają się modne, wiele osób o nich myśli i liczy, czy to się opłaca. Nawet jeśli nie, to pozostaje kwestia świadomości i rzeczy znacznie mniej wymiennych, jak troska o środowisko.
Dla wszystkich fanów motoryzacji dochodzi jeszcze jedne element – dynamika jazdy. Słyszeliście o Porsche Taycanie? Przyspiesza do setki w mniej niż 3 sekundy. Nie trzeba jednak jeździć elektrycznym Porsche, by cieszyć się niesamowitym przyspieszeniem. Wystarczy Skoda e-Citigo lub e-up. DO 50 km/h małe miejskie auto elektryczne przyspiesza szybciej niż kiedyś Golf GTI.