Dacia Spring – 11 rzeczy, które irytują w najtańszym elektryku na rynku

Dacia od lat stanowi synonim auta budżetowego. Nie inaczej jest z modelem Spring, który z ceną startującą w Polsce od 79 900 zł jest najtańszym elektrykiem na rynku. Życie z nim wymaga jednak wielu wyrzeczeń. Oto zestawienie 11 rzeczy w Dacii Spring, które nas najbardziej irytują.

79 900 zł. Co otrzymujemy za tę kwotę? Nieduży, mierzący zaledwie 373 cm długości samochód o specyficznych proporcjach i dyskusyjnej urodzie. Co ciekawe, Dacia Spring powstaje w Chinach i tak naprawdę jest bliźniaczą konstrukcją z Renault K-ZE, wytwarzanym przez spółkę joint venture zawartą pomiędzy Dongfeng, Renault oraz Nissanem. Czy to źle? Absolutnie nie.

Typowo dla „elektryków” najważniejszą część Dacii stanowi układ napędowy, na który składają się niewielki silnik o mocy 44 KM (125 Nm) oraz zabudowany w podłodze akumulator o pojemności zaledwie 27,4 kWh. Waży on około 186 kg, natomiast cały samochód – 970 kg, czyli bardzo niewiele jak na pojazd na prąd. I to świetna wiadomość. Gorsza, że mały akumulator zapewnia zasięg na poziomie 230 km. I to mimo niskiego jak twierdzi producent (średnio według producenta to 11,9 kWh/100 km) zapotrzebowania na energię.

Ale coś za coś – na tle innych modeli elektrycznych rozczarowują osiągi. Choć Dacia całkiem dziarsko rusza z miejsca i do 50 km/h rozpędza się w 5,8 s, 100 km/h uzyskuje już jednak w absolutnie niedzisiejszym czasie 19,1 s. Choćby to, podobnie jak prędkość maksymalna na poziomie 125 km/h, pokazuje, że Spring jest autem typowo miejskim, służącym do przemieszczania się na niewielkich dystansach.

Nawet na nich Spring, będący najtańszym elektrykiem na polskim rynku, obnaża fakt, że powstał pod ścisłą kontrolą księgowych. I widać to na każdym kroku. Poniżej przedstawiamy listę 11 rzeczy, które irytują w Dacii Spring.

1. Brak ustawienia P

Spring ma modne pokrętło wyboru kierunku jazdy – niczym w Fordach czy Jaguarach. Ale konstruktorzy nie przewidzieli w nim ustawienia parkingowego (P). W efekcie po zatrzymaniu należy zaciągnąć… hamulec ręczny, obsługiwany za pomocą klasycznej dźwigni. Jeśli się tego nie zrobi, np. niemożliwe będzie naładowanie akumulatora Springa.

2. Zbyt nisko umieszczona dźwignia do otwierania gniazda prądu

Dźwignia do otwierania gniazda prądu, umieszczonego w najlepszym możliwym miejscu, czyli pośrodku przedniej atrapy, znalazła się w najgorszym możliwym miejscu. Nie dość że umiejscowiono ją nisko, a przez to mało wygodnie, to jeszcze w sąsiedztwie cięgna pokrywy silnika. W efekcie łatwo się pomylić.

3. Sterowanie szyb

Przyciski do elektrycznego sterowania szyb na konsoli środkowej łatwo wybaczyć. Gorzej, że nawet szyba kierowcy nie ma funkcji automatycznej, przez co opuszczanie i unoszenie jej wymaga trzymania palca na klawiszu aż do zakończenia danej czynności.

4. Brak regulacji kolumny kierownicy w Springu

A do tego małe i wąskie fotele bez możliwości uniesienia siedziska i z nieduża regulacją wzdłużną sprawiają, że trudno w Springu dobrać odpowiednią pozycję do jazdy. I jeszcze jedno: wieniec kierownicy jest plastikowy, czyli niezbyt przyjemny w dotyku.

5. Pojedyncza wycieraczka przedniej szyby

Z przodu znalazła się wyłącznie jedna wycieraczka, która pozostawia ogromną niewytartą połać z prawej strony lewego przedniego słupka. Nikomu nie trzeba tłumaczyć co to oznacza w deszczowe czy śnieżne dni.

6. Niewygodna obsługa komputera pokładowego

Przy wspomnianych wcześniej oszczędnościach – dobrze, że komputer pokładowy w ogóle jest na pokładzie Springa. Szkoda jednak, że do jego obsługi służy mało wygodny bolec, wystający wprost z zegarów.

7. Niedzielone oparcie kanapy Springa

Albo bagaże, albo ludzie – w przeciwieństwie do większości współczesnych samochodów oparcie kanapy nie jest dzielone, przez co po złożeniu go nie da się jednocześnie przewozić np. nart i znajomych. Kolejny minus: niedostępność kieszeni w oparciach przednich foteli i tylnych drzwiach.

8. Plastikowe podłokietniki

Na drzwiach od strony kabiny nie znalazł się choćby skrawek tkaniny. Dotyczy to również podłokietników, które okazują się być twarde jak skała, co nie zachęca do korzystania z nich.

9. Mocowanie półki bagażnika

Zaczepy służące do mocowania półki bagażnika do pokrywy to nic innego, tylko ostro zakończone, wsuwane „kleszcze”, Przymocowuje się je bezpośrednio do blachy, co za każdym razem gwarantuje nowe… rysy.

10. Mizerna jakość wykończenia Springa

Za 79 900 zł w samochodzie miejskim należałoby oczekiwać przynajmniej dobre jakości wykończenia. W Springu jest jednak inaczej. Wszędzie zastosowano tu twarde plastiki, tapicerka ze skóry ekologicznej wygląda jak skaj w Fiacie 125p, a wykładzina podłogowa z przodu w okolicy drzwi jest pognieciona, niczym w samochodzie po konkretnym dzwonie.

11. Braki w wyposażeniu

Spring nie oferuje klimatyzacji automatycznej, ani też aktywnych systemów wsparcia kierowcy. Prowadzącym go osobom muszą wystarczyć ABS i ESP, a przy manewrach – czujniki parkowania z tyłu i kamera cofania. W opcji nie ma choćby asystenta hamowania czy alarmu informującego o przekroczeniu linii jezdni.

Podsumowanie

Owszem, od budżetowej Dacii Spring nie oczekujemy jakości wykończenia typowej dla modelu kompaktowego. Co więcej warto docenić fakt istnienia budżetowego czyli taniego auta. Jednak nawet mimo oszczędności nie warto rezygnować z elementów, które być może nie sprawiają jazdy przyjemniejszą ale po prostu nie irytują kierowcy. Pomijając to najbardziej dziwi nas jednak brak jakichkolwiek aktywnych systemów wsparcia. W końcu elektryki mają wyznaczać przyszłość motoryzacji, a tutaj jakby o tym… zapomniano.

Jak długo Dacia będzie jeszcze tania? Tego nie wiadomo, pewne jest, że nowe szefostwo firmy oprócz jakości, chce zmienić także wizerunek marki.