Inwestycja w klasyka. Czy to się opłaca?
Kupić, nacieszyć się, pojeździć i sprzedać. Najlepiej z zyskiem. Kto by nie chciał zarobić na klasycznym samochodzie. Czy inwestycja w klasyka to dobra lokata kapitału? Jaką markę warto kupić, by po latach nie stracić? Co kupują Polacy?
Pewniaki to Porsche, Mercedes, BMW i amerykańskie muscle cary. Wystarczy przejrzeć ogłoszenia. Aut tych marek jest na rynku wtórnym sporo i z roku na rok ich ceny cały czas rosną. By na inwestycji w klasyka się jednak nie przejechać, trzeba dobrze wybrać markę, model i egzemplarz.
Liczy się nie tylko jego stan, pochodzenie i udokumentowana historia, ale także – a może przede wszystkim – wyjątkowość. Im mniej wyprodukowanych egzemplarzy, tym lepiej, im rzadsze zestawienie kolorystyczne, tym ciekawiej, im rzadsza wersja, tym korzystniej auto sprzedamy.
Oczywiście nie każda inwestycja w klasyka to dobry interes. Nie na każdym klasycznym samochodzie da się przecież zarobić. Na większości jednak nie stracimy, a to już nieźle, biorąc pod uwagę marne oprocentowanie lokat, jakie oferują dzisiaj banki. Wystarczy podjąć tylko ryzyko i kupić wymarzone cztery kółka. Nie dość, że będziemy mogli nacieszyć się samochodem podczas niedzielnych przejażdżek, to na dodatek sprzedamy je za kilka lat z zyskiem.
Dla tych, którzy lubią podeprzeć się danymi, wyobraźnię rozpali zestawienie firmy doradczej Frank Knight, która przygotowuje Luxury Investment Index. Obliczono, że na inwestycjach alternatywnych w zabytkowe samochody przez ostatnią dekadę można było zarobić blisko 300 proc. To najlepszy wynik, wśród wszystkich alternatywnych aktywów. Mniejszy zysk przynosiły inwestycje w złoto, ziemię, nieruchomości, alkohol, a nawet dzieła sztuki.
52 miliony
Brzmi przepięknie, ale w rzeczywistości inwestowanie w klasyczne samochody to naprawdę trudna sztuka. Zresztą jak każda inna. Apetyt podnoszą jednak informacje o najdrożej sprzedanych samochodach zabytkowych. Tym naj, naj, naj jest Ferrari 250 GTO z 1962, który na aukcji osiągnął zawrotną cenę ponad 52 milionów dolarów. Kolejne cztery miejsca w nieoficjalnym rankingu najdroższych samochodów zabytkowych zajmują inne auta włoskiej marki. Gdzie Porsche? Gdzie Mercedesy, gdzie Rolls-Royce? Dopiero w drugiej dziesiątce znaleźć można Mercedesa-Benza W196 Formula 1 Racer z 1954 roku, który zmienił właściciela za nieco ponad 25 milionów dolarów.
Coś na dobry początek
Nie trzeba mieć od razu milionów, by inwestycja w klasyka była dobrą zabawą. Wystarczy 50, 30 albo nawet 20 tys. zł. To kwota, za którą można kupić kompletne, sprawne i dobrze wyglądające auto. Niekoniecznie będzie to od razu Porsche, ale Mercedes już owszem.
Równo 20 tys. zł. wystarczy, by kupić Mercedesa W124 E280 w wersji sportline. Jak pisze jego sprzedawca, auto jest w bardzo dobrym stanie, bezwypadkowe, z oryginalnym przebiegiem.
Droższy jest Dodge Ram sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych. Znacznie rzadsze auto na naszym rynku pochodzi z 1987 roku, ma zaskakująco niski przebieg 10 tys. km i olbrzymi benzynowy silnik. Cena? 32 900 zł.
Z kolei 100 tys. złotych wystarczy, by stać się właścicielem legendarnej Corvetty C3 w wersji cabrio z 1968 roku. Auto ma silnik V8 5,3 l o mocy 300 KM i co ważne numery silnika zgadzają się z numerami nadwozia, a to znacznie podnosi wartość amerykańskiego klasyka.
W Polsce Volkswageny i Fiaty
Zatem w jakie samochody klasyczne inwestują Polacy? Wskazówką może być raport firmy ubezpieczeniowej Compensa TU, która przeanalizowała ok. 30 tys. polis OC samochodów w wieku co najmniej 25 lat zawartych w 2020 roku w Polsce. Wynika z nich, że najczęściej polscy kierowcy kupują polisy do starych Volkswagenów i Fiatów.
By łatwiej się w tym wszystkim połapać, auta podzielono na grupy wiekowe. I tak w grupie samochodów najmłodszych, czyli w przedziale 25-29 lat dominują auta zza naszej zachodniej granicy. To przede wszystkim Volkswagen Golf drugiej i trzeciej generacji oraz VW Passat B2. Bardzo popularne są tu również Audi 80 B3, BMW serii 3 E30 oraz Ople Astra i Vectra.
Warto jednak pamiętać, że nie każdy dwudziestopięcioletni Golf czy Passat, to w Polsce youngtimer. W przeważającej większości to auto, które służy do codziennej jazdy.
Samochody w wieku 30-39 lat
Wśród aut wyprodukowanych w latach 80. liderem jest za to Fiat 126p, czyli popularny Maluch. Drugie miejsce zajmuje znowu VW Golf, trzecie BMW serii 3. W zestawieniu pojawiają się jednak także Mercedesy 190 i Polonezy.
Samochody w wieku 40-49 lat
Klasyki z lat 70. to przede wszystkim polska motoryzacja oraz auta wyprodukowane w krajach bloku wschodniego: Fiat 125p, Syrena, Trabant, Zastava, Wartburg i UAZ. Wysokie miejsce zajmuje też Volkswagen, ale tym razem Garbus, oraz Chevrolet Corvette.
Minimum 50 lat
Wśród najstarszych samochodów znowu króluje Volkswagen Garbus, ale pojawiła się też Warszawa no i upragniony muscle car, wśród których najpopularniejszym jest oczywiście Ford Mustang. Co prawda pojawiają się obok niego inne, np. Fordy Taurusy, Chevrolety Impale, a nawet Camaro oraz Cadillac Fleetwood czy Deville, ale Mustang to zawsze pewna inwestycja w klasyka. Uwaga, wcale nie tania. Nawet zwyczajne wersje tego klasyka, w idealnym stanie po pełnej restauracji mogą kosztować nawet pół miliona złotych.
Youngtimer czy oldtimer?
Warto też przy okazji wyjaśnić, jaka jest różnica miedzy youngtimerem a oldtimerem. Z grubsza rzecz ujmując, ten pierwszy jest młodszy, drugi starszy. Konkretnej granicy jednak nie ma. W polskich przepisach istnieje jedynie definicja pojazdu zabytkowego. Wedle ustawy Prawo o ruchu drogowym to pojazd, który na podstawie specjalnych przepisów został wpisany do rejestru zabytków ruchomych lub znajduje się w wojewódzkiej ewidencji zabytków, a także pojazd wpisany do inwentarza muzealiów.
Niektórzy oldtimerem nazywają każdy samochód wyprodukowany przed 1980 rokiem, jednak ta granica cały czas się przesuwa. Z kolei dla innych to samochód mający przynajmniej 25 lat. Podobny problem jest z jednoznacznym zdefiniowaniem youngtimera. W wielu krajach europejskich granica wiekowa się różni. Przykładowo w Niemczech, Austrii, Francji i Luksemburgu wynosi ona 30 lat, podczas gdy w Holandii i Wielkiej Brytanii jest to aż 40 lat, a we Włoszech zaledwie 20 lat. W Polsce przyjmuje się granicę wieku wynoszącą 25 lat.