Kulig za samochodem – dobra zabawa czy skrajna głupota?
Śniegu jeszcze całkiem sporo, dlatego przypominamy – kulig za samochodem jest w Polsce ZABRONIONY. Pal licho mandat 500 zł i 5 punktów karnych. Znacznie ważniejsze jest bezpieczeństwo naszych dzieci.
Nysa. Kierowca samochodu osobowego urządził kulig w centrum miasta. Na przywiązanej do samochodu oponie ciągnął dwie osoby. Zabawę zakończyła policja.
Radom. Świeżo upieczony kierowca przywiązał sanki do swojego Audi i jeździł po drodze osiedlowej. Później było już tylko gorzej. Nie zatrzymał się do kontroli, bo jak się później okazało, był pijany, spowodował kolizję z wiatą przystankową. Ostatecznie sprawcę wykroczenia zatrzymano, zabrano my prawo jazdy i postawiono kilka zarzutów.
Ostrów Wielkopolski. Krewny rodziny chciał zrobić przyjemność dzieciakom i na pobliskim polu zorganizował kulig. Niestety sanki najechały na zmrożoną muldę i przewróciły się wraz z pasażerką. W wyniku upadku nastolatka doznała poważnych obrażeń ciała.
Adamów w gminie Elbląg. 40-letni kierowca ciągnął za swoim autem powiązane ze sobą worki foliowe. Siedziało na nich sześć osób, po dwie osoby na każdym worku. Efekt? Na zakręcie dwie nastolatki wypadły z drogi i uderzyły w drzewo. Jedna ma złamaną rękę i stłuczenia, druga walczy o życie.
Takich przykładów jest wiele. Zaśnieżone drogi kuszą białym puchem. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że kulig za samochodem, lub jakimkolwiek innym pojazdem mechanicznym (quadem, traktorem) na drogach publicznych jest niedopuszczalny i zabroniony. I nie chodzi tutaj o mandat 500 złotych i 5 punktów karnych. Ciągnięcie za pojazdem ludzi na sankach, workach, nartach czy jakimkolwiek innym sprzęcie jest skrajnie niebezpieczne.
Nie dość, że przy większej prędkości uczestnicy kuligu nie mają żadnej kontroli nad swoim urządzeniem, to na dodatek zdani są na łaskę kierowcy. A przecież wiele on w lusterkach nie zobaczy, a kusi nieco mocniej wcisnąć pedał gazu, zarzuć rozbawionymi uczestnikami kuligu, podnieść ciśnienie zabawy.
Poza tym siedzący za samochodem uczestnicy kuligu narażeni są na wdychanie spalin z rury wydechowej. Najczęściej bowiem sanki przywiązane są w niewielkiej odległości od auta.
Na drogach zakaz, na polu już nie
Zgodnie z obowiązującymi przepisami ruchu drogowego (art. 60 ust.2 pkt 2 Ustawy Prawo o ruchu drogowym) na drogach publicznych kulig za samochodem jest niedozwolony. Obowiązuje kategoryczny zakaz ciągnięcia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu. Organizacja takiego kuligu jest wykroczeniem, za które kierowca może zostać ukarany 500-złotowym mandatem i punktami karnymi (zobacz taryfikator mandatów). Jeśli sprawa trafi do sądu, ten może zasądzić dodatkową grzywną. Na tym nie koniec, bo jeśli podczas kuligu za samochodem dojdzie do wypadku, którego skutkiem będzie ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć, sprawcy grozi kara pozbawienia wolności. Od 6 miesięcy do nawet 8 lat.
Od tej zasady jest jednak kilka wyjątków. Okazuje się, że parę sań może ciągnąć sobą zaprzęg konny. Przepisy dopuszczają także na drogach publicznych psie zaprzęgi, o ile ciągną za sobą tylko jedną parę sań.
A co z drogami leśnymi alb0 kuligami na terenach prywatnych? Przepisy ruchu drogowego ograniczają się jedynie do dróg publicznych. Poza nimi kuligi są dozwolony, co nie oznacza, że bezpieczne. Czy to oznacza, że na drogach leśnych i polnych można swobodnie ciągnąć sanki za samochodem? Przepisów ruchu drogowego nie stosuje się np. na drogach polnych i leśnych, jednak część z nich ma status dróg publicznych, a na części obowiązuje zakaz poruszania się pojazdami mechanicznymi.
Warto też pamiętać, że nawet na polu, jeśli mamy zgodę właściciel na wjazd, ciągniecie sanek za samochodem, jest skrajnie niebezpieczne. Policjanci mogą także interweniować, jeśli uznają, że kulig to np. tworzenie zagrożenia dla życia lub bezpieczeństwa jego uczestników lub osób postronnych.