Nissan Juke Hybrid. Wreszcie ma to, czego mu brakowało. | Pierwsza jazda.
To zadziwiające, że Nissan, światowy pionier samochodów elektrycznych, dopiero teraz wprowadza do sprzedaży w Europie swoje pierwsze auto hybrydowe. Swoje? Nissan Juke Hybrid korzysta z rozwiązań żywcem wyjętych z Renault. No ale tak wygląda życie w aliansie kilku marek.
Nikt się nie krzywi, że te same silniki i rozwiązania techniczne można spotkać w Volkswagenie, Porsche, Skodzie, Seacie, Bentleyu i Audi. Tam jednak sprawa jest prosta, wszystkie te marki należą do jednego koncernu. Na podobnych zasadach działa Stellantis, GM, Tata i Geely, dlatego nie można narzekać, że Rolls-Royce brzmi jak BMW.
W przypadku Nissana zależności są nieco inne. Alians trzech marek: Renault, Nissana i Mitsubishi to nieco ludniejsza forma współpracy. Nie odbiera on tożsamości żadnej z nich, liczy się jedynie przepływ technologii. A jak zapowiedzieli niedawno szefowie – fuzji nie planują.
Nissan czy Renault?
Punkt widzenia zależy z resztą od punktu siedzenia. Jedni powiedzą, że Nissan Juke Hybrid ma napęd z Renault. Ale równie dobrze można stwierdzić, że to Renault ma układ hybrydowy z Nissana. Co więcej, to właśnie w Renault czy to Clio, czy Capture, cały układ był „testowany” i to w boju, bo w sprzedaży pojawił się dużo wcześniej. Nissan wchodzi więc z napędem sprawdzonym i przetestowanym.
Tym bardziej że układ hybrydowy w Juku to silnik spalinowy Nissana, czterocylindrowy wolnossący, czyli bez turbo ani kompresora, o pojemności 1.6 l i mocy 94 KM oraz silnik elektryczny o mocy 49 także Nissana. Moc całego układu na kołach to jak podaje producent 143 km i 205 Nm.
Renault do układu hybrydowego opracowało 15-kilowatowy wysokonapięciowy prądnico-rozrusznik nazywany tutaj ESG, falownik, chłodzony cieczą akumulator o pojemności 1,2 kWh, a także inteligentną skrzynię biegów. I w zasadzie to jest główny element, który odróżnia Nissana Juke Hybrid i hybrydy Renault od konkurencji.
4 + 2 = 6
Skrzynia biegów to bardziej przekładnia, która obsługuje zarówno silnik elektryczny, spalinowy, jak i moduł ESG. Ma 4 biegi dla silnika spalinowego i 2 biegi dla silnika elektrycznego. W zależności od potrzeb i warunków potrafi jednak przekazywać moment obrotowy na koła albo odwrotnie, powodując odzyskiwanie energii. Najważniejsze jednak jest to, że z punktu widzenia kierowcy działa jak zwyczajna skrzynia automatyczna. Aby ruszyć samochodem, wystarczy włączyć tryb D i w drogę. Całą resztą zajmuje się komputer, który steruje jej pracą.
Efekt jednak jest taki, że skrzynia działa niemal tak płynnie, jak skrzynie bezstopniowe, pozbawiona jest jednak nadmiernego u uciążliwego wycia na wyższych obrotach.
A jeśli ktoś zapyta, czy Nissan Juke z układem hybrydowym ma wystarczającą dynamikę, warto powiedzieć, że start spod świateł za każdym razem wciska w fotel. Trudno się dziwić, auto zawsze rusza z silnika spalinowego. Tak jest zaprogramowane. A przecież wtedy cła moc i moment układu dostępne są niemal od zerowych obrotów.
Rekordowo niskie spalanie
To z resztą ciekawe, bo wcześniej Nissan Juke dostępny był wyłącznie z litrowym silnikiem spalinowym o mocy 114 KM. Nie sprawiał on dobrego wrażenia. Był zbyt ospały, a mocne wciskanie pedału gazu powodowało wzrost spalania. Sterydy w postaci układu hybrydowego spowodowały, że jazda stała się przyjemna a co najważniejsze ekonomiczna. Bo spalanie przy normalnej jeździe nie przekracza 5 litrów na 100 km.
Teraz w hybrydzie zespół napędowy rozwija moc o 25 proc. większą, a spalanie spada do 20 proc. Przy jeździe w cyklu mieszanym. Podczas pierwszych jazd testowych byli i tacy, którzy osiągnęli wynik poniżej 4 litów. Zakrawa to już jednak o jazdę o kropelce, jednak w obniżeniu spalania w Nissanie Juke Hybrid pomaga system e-Pedal. To rozwinięcie system rekuperacji, czyli systemu odzysku energii, który pozwala na obsługę auta tylko za pomocą pedału gazu. Zmodyfikowany układ co prawda nie zatrzyma auta do zera, jak było to w poprzedniej jego wersji, jednak skutecznie pomaga wyhamować auto do prędkości pełzania.
To nie elektryk
Nissan Juke Hybrid to nie auto elektryczne. Niewielki akumulator trakcyjny o pojemności 1,2 kWh pozwala na przejechaniu w trybie bezemisyjnym zaledwie 3 km. Jeśli ktoś zatem szuka napędu elektrycznego ma do wyboru Nissana Leaf. Kluczem w modelu Juke jest jednak szybkie ładowanie i równie szybkie oddawanie energii podczas największego obciążenia silnika spalinowego. A to przekłada się nawet na 80 proc. czasu jazdy miejskiej w trybie elektrycznym. Stąd oszczędności w spalaniu.
A cała reszta? Wnętrze jest dokładnie takie samo jak w przypadku spalinowego Juka. Wygodne, nowoczesne i w miarę przestronne, biorąc pod uwagę gabaryty auta. Bagażnik w wersji hybrydowej zmalał o 68 litrów, bo pod jego podłoga znajduje się akumulator i elementy układy hybrydowego.
Te same są za to systemy wspierające kierowcę ale nowy jest 7 -calowy zestaw wskaźników, który uwzględnia kilka hybrydowych trybów jazdy. Nowe są kolory nadwozia, wzory felg , wyprofilowanie zderzaków i nadkoli, by poprawić aerodynamikę. Pojawił się nieco inny spoiler, a pod zderzakiem aktywna kurtyna. Nowa jest też cena. Za hybrydowego Nissana Juke trzeba zapłacić przynajmniej 125 tys. zł, a w wersji premierowej z bogatym wyposażeniem, o 10 tys. więcej.