Strefy Czystego Transportu. Absurd goni absurd. | Opinia
W Polsce mamy 2477 gmin. Od stycznia 2022 roku każda może stworzyć Strefy Czystego Transportu. Ministerstwo środowiska wymyśliło, że aby do niej wjechać, kierowca będzie musiał kupić nalepkę kontrolną. Kłopot w tym, że zgodnie z przyjętymi przez Sejm przepisami nalepka obowiązująca w jednej gminie nie będzie respektowana na terenie innej. Absurd? Nie dla ministerstwa i posłów, którzy przyjęli już stosowną nowelizację ustawy.
Strefy Czystego Transportu działają już w większości europejskich miast. Dla przykładu w Niemczech strefy ekologiczne to Umweltzone w Austrii Pickerl. To wydzielony obszar miasta lub gminy, do którego wjazd mają tylko samochody niezatruwające nadmiernie środowiska. Czyli te, które spełniają określone normy emisji spalin. Cena za nalepkę jest jedna (to ok 80 zł). W zależności od normy Euro, jaką spełnia nasze auto dostajemy różny kolor naklejki, od zielonej przez żółta po czerwoną. Kolory tak naprawdę wyznacza, w jakich strefach miastach i strefy może się poruszać.
Co wolno wojewodzie…
W Polsce gminy mogą tworzyć już podobne strefy od stycznia 2022, choć muszą jeszcze poczekać na rozporządzenie Ministerstw Klimatu i Środowiska do nowelizacji ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Nie zmienia to jednak faktu, że decyzję o ich utworzeniu pozostawiono samorządom. W gruncie rzeczy jest to zrozumiałe o dobre. Kłopot jednak w tym, że w nowelizacji, która wprowadziła m.in. zmiany przepisów obejmujących wdrażanie i funkcjonowanie stref czystego transportu (SCT) nie przewiduje jednego wzoru nalepki kontrolnej ani jednego spójnego systemu dopuszczającego samochody do wjazdu do strefy.
Co więcej oprócz wyznaczenia obszar strefy czystego transportu to gmina same i na sobie tylko znanych prawach określać może jakie pojazdy do strefy wpuścić. To gmina będzie mogła objąć tymi wymaganiami wszystkie pojazdy, w tym pojazdy mieszkańców, albo tylko wybrane auta.
Ważna tylko tutaj
Według pomysłu ministerstwa nalepka, pomijam już względy estetyczne, ma posiadać nazwę konkretnej gminy, na której obowiązuje oraz nr rejestracyjny samochodu. Takie oznakowanie umożliwia w praktyce wjazd tylko do jednego, konkretnego obszaru niskoemisyjnego. Każda dodatkowa strefa oznaczałaby kolejną nalepkę na szybie pojazdu. Jeśli ktoś porusza się zatem w strefie wielu gmin, może mu nie starczyć szyby na wszystkie nalepki. Nie wspominając już o opłatach, jeśli za każdą trzeba będzie osobno płacić.
Na tym nie koniec, bo przyjęta nowelizacja oznacza, że gmina sama sobie wymyśli jakie auta będą mogły wjechać do strefy, a jakie nie. Oznacza to, że np. w jednej gminie będą mogły do strefy wjeżdżać auta z silnikami Diesla, do innej auta z normą emisji spalin np. Euro5. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.
Jeśli w jakieś gminie wpadną na pomysł, by SCT zarezerwować wyłącznie dla pojazdów zeroemisyjnych, nie ma takiego problemu. Absurd? Dla ministerstwa nie.
Samorządowcy chcą zmian
Z inicjatywą uporządkowanie tego chaosu wyszły polskie samorządy i organizacje pozarządowe. Unia Metropolii Polskich, Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia, PSPA oraz Polski Alarm Smogowy zgłosiły uwagi do projektu rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska w sprawie wzoru nalepki dla pojazdów uprawnionych do wjazdu do strefy czystego transportu. Postulaty obejmują m.in. zmianę wzoru graficznego nalepek oraz wzrost uniwersalności takich oznaczeń.
– Przygotowaliśmy bardzo przejrzystą i nawiązującą bezpośrednio do rozwiązań innych państw Unii Europejskiej grafikę, która ma charakter ponadlokalny. Obecna propozycja Ministerstwa Klimatu i Środowiska odbiega od rozwiązań z innych państw UE, do czego powinniśmy dążyć jako państwo członkowskie – powiedział Adam Wieczorek, Wiceprezydent Miasta Łódź, reprezentujący Unię Metropolii Polskich w pracach nad Strefami Czystego Transportu.
Jeden spójny system dla wszystkich
Jaki pomysł mają samorządowcy? Proponują wdrożenie w Polsce uniwersalnego wzoru nalepek. Dzięki nim użytkownicy pojazdów będą mieli możliwość wykorzystać jedną nalepkę do poruszania się po różnych strefach w całej Polsce. Propozycje skierowane do Ministerstwa zakłada także wprowadzenie do nalepki cyfry (w skali od 1 do 6) odpowiadającej klasie spełnianej przez dany pojazd normy emisji spalin Euro. Dokładnie tak, jak wygląda to już w całej cywilizowanej Europie.
– Na podstawie oznakowania przyjęte w Unii Europejskiej proponujemy zastosowanie dla silników benzynowych i innych napędów niewykorzystujących oleju napędowego nalepki okrągłej. Dla silników Diesla – nalepki kwadratowej. Naszym zdaniem celowe jest również zastosowanie dodatkowej nalepki sześciokątnej w kolorze ciemnej zieleni pozwalającej identyfikować pojazdy dopuszczone decyzją Rady Miasta (np. dla mieszkańców z obszaru strefy). Nalepka ta powinna zawierać poza innymi wymaganymi elementami również datę ważności związaną z zakończeniem możliwości wjazdu do strefy – tłumaczy Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający PSPA.
Dobre wzory są gotowe
Autorzy pomysły sugerują również by skorelować kolor nalepek z normami Euro (w przypadku Euro 1 miałby być to kolor szary, Euro 2 – fioletowy, Euro 3 – czerwony, Euro 4 – pomarańczowy, Euro 5 – żółty, zaś Euro 6 – zielony). Propozycja zakłada ponadto umieszczenie na każdej z nalepek znaku D-54 (oznaczającego strefę czystego transportu), który zastąpiłby napis „Strefa Czystego Transportu”.
Obecnie w Polsce nie funkcjonuje ani jedna strefa czystego transportu. Jedyną próbę ustanowienia SCT podjął Kraków w 2019 r. Dla kontrastu, w Europie funkcjonuje już ok. 300 obszarów niskoemisyjnych (również w regionie CEE), a ich liczba systematycznie wzrasta.