Mam na sprzedaż Golfa VI hatchback z 2010 roku, wersja Team, 1.6 TDI 105 KM.
Auto nie udaje nowego, nie pachnie wanilią z choinki i nie było klepane po każdej stronie – ale jest sprawne, uczciwe i dalej trzyma fason.
Co o nim wiem?
Nie dużo. Jeżdżę, tankuję, czasem dolewam płyn do spryskiwaczy, raz na jakiś czas wrzucam go do mechanika i mówię „zrób coś, żeby dalej jeździł”. I działa.
Co było robione? Na pewno coś. Ale co konkretnie? Nie pytaj – ja tylko jeżdżę. Na moje niedoświadczone ucho nic nie stuka i nie puka, chyba równo chodzi. Nic nie cieknie, nic nie dymi.
Wyposażenie? Jest. I działa:
Radio na Androidzie z nawigacją – gra, prowadzi, świeci. Kupiłam, bo miałam taki kaprys.
Multifunkcyjna kierownica – ogarniesz radio i telefon bez szukania guzików.
Czujniki parkowania przód i tył + Park Assist – jak umiesz parkować, to spoko. Jak nie umiesz – też spoko.
Lusterko fotochromatyczne – nie oślepia po zmroku.
Doświetlanie zakrętów – skręcasz, a światło wie, gdzie jedziesz.
Światła do jazdy dziennej – standard.
Fabryczny hak – diagnosta zauważył go dopiero w 2025, czyli 11 lat po sprowadzeniu do kraju. Gratulacje dla niego.
Ukryta blokada zapłonu – info tylko dla poważnych.
Stan ogólny:
Auto w ciągłym użyciu. Wozi dzieciaka do przedszkola i mnie do pracy, robi zakupy, od czasu do czasu zaciągnie się na trasę. Ma kilka drobnych szkód parkingowych.
Dziecko mówi, że „fajne, ale wolałoby czerwone”. No cóż.
Ruda? Jest.
Nie jakaś tragedia, ale kilka ognisk już się pojawiło. Taki wiek – nie ukrywam tego. Chcesz nówkę bez rdzy – idź do salonu. Chcesz normalne auto, które nie rozpadnie się w drodze po bułki – proszę bardzo.
Historia?
Auto sprowadzone z Niemiec w 2014, od pierwszego właściciela (podobno trzymał pod kocem i głaskał na dobranoc).
Jestem trzecim właścicielem w kraju – ten drugi był nim chwilę, bo najprawdopodobniej miał jakiś epizod emocjonalny i stwierdził, że jednak potrzebuje czegoś większego... albo mniejszego... nie wiem, nie wnikałam.
Jak jesteś zainteresowany, to pisz, dzwoń, przyjedź.
Nie jestem handlarzem.
Po prostu sprzedaję auto, bo przyszedł czas na coś innego. Ale jak nie sprzedam to też nic się nie stanie.
Nowe opony zimowe i letnie.