Nieodśnieżony samochód. Jaki grozi mandat i jakie konsekwencje?
Zdarzyło Ci się jechać na bałwana lub czołgistę? Ten pierwszy to kierowca, który jadąc autem, zostawił na dachu, bagażniku lub masce czapę śniegu. Drugi, jeśli w zamarzniętej szybie wyskrobał jedynie małą dziurkę. A przecież nieodśnieżony samochód to w najlepszej sytuacji mandat. W najgorszej? Wypadek. I to poważny. Kto wtedy ponosi odpowiedzialność za szkody?
Nie odśnieżamy samochodu przed jazdą, bo się nam nie chce. Jest przecież zimno, a skrobaczka została w garażu. Inni sądzą, że przecież za chwilę szyby same i tak się odmrożą, a wiatr podczas jazdy zdmuchnie z dachu czapę śniegu. Zarówno zamarznięte (lub brudne) szyby, jak i nieodśnieżony samochód to jednak konkretny mandat. Jaki?
Nieodśnieżony samochód – mandat
To zależy od tego, jak policjant zakwalifikuje wykroczenie oraz kiedy zostanie ono wykryte. Jeśli kierowca nieodśnieżonego samochodu tzw. bałwana, nie doprowadził do wypadku lub kolizji, czyli po prostu jedzie drogą, wtedy grozi nam najniższy wymiar kary. Sprawa zakończy się mandatem w wysokości 200 złotych i obowiązkowym odśnieżaniem auta na miejscu.
Inaczej, gdy z powodu śniegu na dachu lub nieodmrożonych szyb, czyli małej widoczności, doprowadzimy do zdarzenia, wypadku lub kolizji. Takie działanie policjant z pewności zakwalifikuje do sprowadzenia zagrożenia w ruchu drogowym, co zagrożone jest karą mandatu od 20 do 500 zł i 6 punktów karnych.
Jednak to i tak mała kara, bo jeśli prawidłowo nie odśnieżyliśmy samochodu, z powodu śniegu lub szronu na szybie dojdzie do wypadku, w którym ucierpią ludzie lub samochody, wtedy niewykluczona jest odpowiedzialność karna lub odebranie prawa jazdy. Policjant może bowiem przekazać sprawę do sądu, wnioskując o odebranie właśnie prawa jazdy albo nałożenie grzywny.
Odszkodowanie
Trzeba sobie uświadomić, że zalegający na dachu samochodu lód lub śnieg, to zagrożenie przede wszystkim dla kierowców, którzy jadą z tyłu. To pęd wiatru będzie wzbudzał pióropusze puchu, skutecznie ograniczając im widoczność.
Sprawa dotyczy także samochodów ciężarowych, z których podczas jazdy bardzo często spadają także olbrzymie bryły lodu. W mroźne dni jadąc za ciężarówkami, warto zatem zachować większy dystans i szczególnie uważać na łukach drogi. Wtedy siła odśrodkowa jest największa i lód szybko zsuwa się z dużej wysokości na auta jadące w okolicy.
Gonić sprawcę
Co robić, gdy już dojdzie do kolizji i spadający lód uszkodzi nam auto? Warto zasygnalizować taką sytuację kierowcy, z którego spadł lód i starać się go zatrzymać, by wyjaśnić sprawę. W przypadku samochodów ciężarowych mogą oni nawet nie poczuć, że coś się stało. To jednak w każdym przypadku wina kierującego. To przecież kierowca bierze pełną odpowiedzialność za przygotowanie samochodu do drogi.
Nie ma tłumaczenia, że auto jest za wysokie, że naczepa jest kolegi, że to na pewno nie z tego samochodu. W takiej sytuacji obowiązują identyczne zasady jak podczas zwykłej kolizji drogowej. Można i warto wezwać policję, wtedy od razu zostanie ustalony sprawca lub sprawa trafi do sądu. Według jeszcze obowiązujących przepisów może mu grozić grzywna w wysokości do 5 tys. złotych. W nowym roku, gdy zacznie działać nowelizacja prawa o ruchu drogowym (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ), grzywna ta wzrośnie do 30 tys. zł.
Dodatkowo kierowca, z którego spadła bryła lodu na inne auto lub który nie odśnieżył samochodu, zostanie ukarany mandatem karnym.
Możemy nie wzywać policji, jednak warto wtedy zabezpieczyć się, robiąc zdjęcia uszkodzeń i spisując dokładne oświadczenie sprawcy wraz z informacją, mówiącą o nieodśnieżonym samochodzie sprawcy. Do tego trzeba zawrzeć w oświadczeniu podstawowe dane kierującego, numer polisy OC sprawcy, dane obu samochodów oraz numery praw jazdy, a także dane kontaktowe kierowców.
Nie zatrzymał się? Dzwoń na policję
Jeśli kierowca mimo naszych sygnałów nie zatrzymał się, koniecznie trzeba zadzwonić na policję i zgłosić sprawę podając dokładnie miejsce zdarzenia i okoliczności, a także nr rejestracyjny samochodu sprawcy. Można także zgłoszenie złożyć na najbliższym komisariacie.
Jeśli policjanci potwierdza naszą wersję zdarzeń, kierowca, z którego spadł śnieg lub lód może także odpowiadać, za ucieczkę z miejsca zdarzenia. Wątpliwości rozwieje także nagranie z kamery samochodowej, jednak nie jest to urządzenie obowiązkowe, więc mimo braku nagrania, policja powinna sprawę potraktować poważnie.
Praca na wysokościach
Kierowcy tzw. TIR-ów mogą próbować się tłumaczyć, że odśnieżenie naczepy o wysokości 4 metrów nie jest możliwe, bo to wymaga kwalifikacji pracy na wysokości. To jednak nie nasze zmartwienie i każdy samochód, który wyjeżdża na drogi publiczne, zgodnie z przepisami nie może powodować zagrożenia dla pasażerów oraz innych użytkowników drogi.