Alfa Romeo Giulia Erre Erre Fuoriserie – nie tędy droga
Jego nadwozie zostało zaprojektowane zupełnie od nowa przez turyńską firmę Erre Erre Fuoriserie. To auto ma być hołdem dla kultowej Alfy Romeo Giulii i prezentem urodzinowym na 50-lecie jej powstania. Ale czy na pewno takim, który zaspokoi gusta najbardziej zagorzałych fanów włoskiej marki? Niekoniecznie. Oto Giulia Erre Erre Fuoriserie.
Restomod to ostatnio bardzo modne pojęcie. Kryje się pod nim łączenie klasyków z nowoczesnymi rozwiązaniami. W ten sposób otrzymuje się to, co najlepsze z obu światów. Czyli klasyczny samochód, odrestaurowany z wykorzystaniem współczesnych rozwiązań technicznych – układów zawieszenia, silników, skrzyń biegów, elementów kabiny, itd. Do wyboru, do koloru.
Wraz z rozwojem elektromobilności tworzenie restomodów ma być zresztą coraz łatwiejsze. W końcu wystarczy wziąć silnik elektryczny, pakiet baterii oraz sterowniki i falowniki, aby tchnąć w klasyka nowe życie. Wiadomo, taka operacja tania nie będzie, jednak wydaje się być mniej skomplikowana niż wymiana klasycznego silnika spalinowego na nowy.
W zupełnie innym kierunku poszli ostatnio Włosi, którzy przebrali Alfę Romeo Giulię Quadrifoglio w klasyczne wdzianko. Celem było zbliżenie wyglądu współczesnego wcielenia tego modelu do jego pierwowzoru w postaci Tipo 105 Giulia z lat 60. XX wieku.
Auto po cichu pokazano podczas konkursu elegancji Poltu Quatu Classic na Sardynii. W ten sposób turyńska firma Erre Erre Fuoriserie uczciła 50. rocznicę powstania Giulii (TUTAJ przeczytasz o najbliższych planach Alfy Romeo).
Giulia Erre Erre Furioserie: nadwozie z włókna węglowego
Przerobienie Giulii w „klasyka” było trudnym i czasochłonnym zadaniem. Włosi z Erre Erre Fuoriserie twierdzą, że swojemu projektowi poświęcili, bagatela, ponad 5 tys. godzin. I nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ auto otrzymało praktycznie całe nowe nadwozie, które zostało wykonane z włókna węglowego.
Efektu tych zabiegów nie sposób nie docenić. Widać dużą dbałość o detale oraz wyraźną inspirację klasyczną Giulią. Całe „dzieło” trąci jednak myszką. Owszem, przód z parą podwójnych reflektorów, niewielkim scudetto i gładką maska z centralnym wybrzuszeniem oraz dwoma wlotami powietrza robi świetne wrażenie. Podobnie błotniki mocno wystające poza obrys drzwi oraz świetnie dopasowane do całości frezowane, 19-calowe obręcze z okrągłymi otworami.
Reszta jest już jednak dyskusyjna. Dotyczy to w szczególności tylnej części nadwozia z przesadzoną ilości przenikających się płaszczyzn i krawędzi, brzydko uformowanym słupkiem C, wydatnym spojlerem dachowym oraz kolejnym spojlerem, zintegrowanym z pokrywą bagażnika.
Z łatwością można zauważyć tutaj nawiązania do klasycznej Giulii, jednak nie sposób przełknąć tego, że tył jest po prostu brzydki. Na domiar złego, tylne światła zapożyczono z… terenowego Mercedesa klasy G.
Wnętrze pozostawiono bez zmian, choć klient może zażyczyć sobie np. zastosowanie nowych materiałów wykończeniowych.
Giulia Erre Erre Fuoriserie: pod maską bez zmian
Pod względem technicznym Giulia z Erre Erre Fuoriserie również odpowiada autu fabrycznemu. Pod maską znajduje się tutaj więc 2,9-litrowy, podwójnie doładowany silnik V6 o mocy 510 KM, z którego moment obrotowy (maksymalnie 600 Nm) trafia do tylnych kół za pośrednictwem 8-biegowej przekładni automatycznej ZF.
Auto imponuje na drodze swoją lekkością prowadzenia, wyważeniem, osiągami (0-100 km/h w 3,9 s) oraz fenomenalną pracą 8-biegowego automatu. Imponuje również reakcjami, co zawdzięcza niezwykle bezpośredniemu układowi kierowniczemu oraz precyzyjnemu, sportowemu mechanizmowi różnicowemu przy tylnej osi (TUTAJ poznasz Alfę Romeo Giuliettę).
Wraz z konwersją w „klasyka” przez Erre Erre Fuoriserie, Giulia otrzymuje jedną dodatkową i niezwykle pożądaną cechę w aucie sportowym. To obniżona o dobre 200 kg masa własna (seryjnie Giulia waży 1620 kg).
Co to oznacza w czasie jazdy? Niezwykły wachlarz dobrodziejstw! Najlepiej opisuje je słynne stwierdzenie Colina Chapmana – znakomitego inżyniera i twórcy Lotusa. Według niego „dodawanie mocy czyni cię szybszym na prostych. Zmniejszenie masy czyni cię szybszym w każdej innej sytuacji” (TUTAJ dowiesz się wszystkiego o Giulii).
Kosztowna przeróbka
Zamiana Giulii w klasyka tania nie jest. Nie dość, że trzeba dysponować własnym samochodem – za nowy Alfa Romeo przyczepia metkę z kwotą przynajmniej 473 000 zł – to jeszcze mieć ogromny zastrzyk wolnej gotówki.
Za pierwsze 10 konwersji Włosi żądają 196 000 euro plus VAT. Od 11. na przerobienie Giulii trzeba będzie wydać 245 000 plus VAT. Oczywiście, nie obejmuje ona samochodu, który należy dostarczyć do warsztatu Erre Erre Fuoriserie.
Giulia Erre Erre Fuoriserie: reverse restomod
Erre Erre Fuoriserie opisuje stworzoną przez siebie Alfę Romeo Giulię jako „wnuczkę, która nosi sukienkę swojej babci”. Coś w tym jest, jednak jako całość tak przygotowane auto po prostu trąci myszką. Jest za duże, zbyt przekombinowane i nie do końca spójne.
Poza tym ma ciężki i mało atrakcyjny tył, no i kosztuje tyle, co trzy nowe Alfy Romeo Giulie. Dlatego to gratka dla zapaleńców, którzy po prostu lubią wyróżniać się w tłumie, stawiając przede wszystkim na oryginalność. Tyle tylko, że nie wszystko, co oryginalne jest piękne…
Dlaczego na początku wspomniałem o restomodzie? Ponieważ Giulia spod ręki Erre Erre Fuoriserie to przeciwieństwo tego zjawiska. Lepiej pasuje tutaj więc stwierdzenie „Reverse Restomod”, czyli próba stworzenie klasyka na bazie współczesnego i nowoczesnego samochodu.
Jednak nie tędy droga, a 50-lecie Giulii na pewno da się uczcić w lepszy, bardziej wyszukany i typowo włoski sposób. Na przykład… kolejną edycją specjalną. W końcu Włosi, niestety często z powodu braku nowych modeli, od lat są w tym specjalistami.