Nowy Ford Mustang – 9 najważniejszych rzeczy, które trzeba o nim wiedzieć.
Najbardziej kultowy model Forda i jednocześnie ikona amerykańskiej motoryzacji, właśnie doczekał się kolejnego wcielenia. Kolejnego, które nadal gardzi zrównoważonym rozwojem i elektrycznym wsparciem. Oto Ford Mustang 7. generacji i jego 9 najważniejszych cech.
Mustanga zna cały świat. Ba, znał go zanim w końcu Ford zaczął oferować to auto poza Ameryką. Stało się tak wraz z wprowadzeniem do sprzedaży poprzedniej generacji Mustanga, oferowanej na Starym Kontynencie od 2015 roku.
Na efekt takiego posunięcia nie trzeba było długo czekać. Ford Mustang praktycznie z miejsca stał się najpopularniejszym samochodem sportowym świata, choć na tle pierwowzoru jego sprzedaż wypada… dość blado. O ile pierwsza generacja tego modelu sprzedała się w liczbie 2 981 259 sztuk (1964-1973), o tyle szósta – w 519 568 sztuk (2015-2020).
Zostawmy liczby na bok. Ford właśnie pokazał siódme wcielenie swojej ikony. Oto 9 najważniejszych cech tego modelu.
Z wyglądu to nadal Mustang
Ford Mustang musi być rozpoznawalny i musi mieć w swoim wyglądzie DNA protoplasty. Nie inaczej stało się z modelem 7. generacji, która na pierwszy rzut oka wygląda po prostu jak Mustang. Tyle że ma nieco ostrzejsze linie, nowocześniejsze lampy oraz lepszą aerodynamikę.
Podstawowych wymiarów Amerykanie nie podają. Nie podają również informacji o zastosowaniu innej platformy niż w poprzedniku, więc można przypuszczać, że nowe wcielenie nadal mierzy około 4,8 m długości, nieco ponad 1,9 m szerokości oraz około 1,4 m wysokości (TUTAJ poznasz elektryczne Mustanga Mach-E).
Pomijając ostrzejsze rysy, w sylwetce Mustanga najbardziej oczy przyciągają nowe lampy tylne – z charakterystycznym trójkątnym wcięciem – oraz przednie, z trzema oddzielnymi paskami LED-ów.
Pod maską pozostanie wolnossące V8
Odmiana GT utrzymała 5-litrowy, wolnossący silnik V8, oznaczony jako Coyote. Został on jednak zmodyfikowany, otrzymując zupełnie nowe wałki rozrządu oraz parę przepustnic w układzie dolotowym. Mocy Amerykanie nie podają, jednak należy spodziewać się około 500 KM.
Obok niego w ofercie pozostanie podstawowy, 2,3-litrowy, 4-cylindrowy silnik z rodziny EcoBoost (TUTAJ dowiesz się więcej o Mustangu 6. generacji).
W odwodzie – ręczna skrzynia biegów
O ile w odmianie 2.3 Ford Mustang zrezygnował z przekładni ręcznej na rzecz 10-biegowego automatu, o tyle wariant GT, a więc wprawiany w ruch przez jednostkę V6, otrzyma manualną skrzynię biegów. Prawdopodobnie, tak jak do tej pory, będzie ona pochodziła z firmy Getrag.
Oczywiście, z „V-ósemką” dostępna będzie również 10-biegowa przekładnia automatyczna. Moment obrotowy trafia z niej wyłącznie w kierunku południowym, a więc do tylnej osi.
Opcjonalnie – z pakietem Performance
Nowy Ford Mustang będzie oferowany z dostępnym za dopłatą pakietem Performance. Dzięki niemu na drodze wszystko ma robić jeszcze lepiej niż standardowe auto.
Zawiera on m.in. tylny mechanizm różnicowy typu Torsen, aktywne amortyzatory MagneRide, usztywnione mocowanie przednich kolumn, a także szersze koła przy tylnej osi i wzmocniony układ hamulcowy firmy Brembo (tarcze z przodu o średnicy 390 mm, z tyłu – 355 mm).
Poza tym pakiet Performance do Forda Mustanga oferuje aktywny układ wydechowy oraz opcjonalne fotele, sygnowane przez Recaro.
Duży wybór trybów jazdy
Typowo dla współczesnych aut Ford Mustang ma mieć wiele osobowości. Ma mu to umożliwić 5 trybów jazdy do wyboru. Czyli: normalny, sportowy, na śliską nawierzchnię i tor oraz – drag, przeznaczony do wyścigów równoległych.
Poza tym kierowca będzie mógł skorzystać z 6 profili indywidualnych, dających mu możliwość dostosowania ustawień najważniejszych podzespołów samochodu pod własne preferencje.
Bardziej bezpośredni układ kierowniczy
Według inżynierów Forda, nowy Mustang otrzymał bardziej bezpośredni i komunikatywny układ kierowniczy niż ustępujący model. Poza tym auto ma się odznaczać lepszą dynamiką w zakrętach (TUTAJ poznasz plany Forda na najbliższe lata).
Nowość stanowi elektryczny hamulec postojowy, obsługiwany za pomocą klasycznej „wajchy”. Według Forda powstał on, aby ułatwić niezbyt doświadczonym kierowcom wprowadzanie samochodu w poślizgu. Amerykanie określają go mianem „drift brake”.
Cyfrowy kokpit
Tak, to nie pomyłka. Kokpit nowego Forda Mustanga został zdominowany przez dwa spore ekrany. Pierwsze, zastępujący klasyczne zegary i konfigurowalny, ma przekątną 12,4 cala. Obok niego znalazł się nieco większy, 13,2-calowy, służący do zarządzania systemem informacyjno-rozrywkowym.
Amerykanie zarzekają się, że kabina ich nowego dziecka będzie wykończona solidniej niż miało to miejsce w przypadku poprzednika.
Z armią systemów wsparcia
Choć Ford Mustang gardzi elektromobilnością, wcale nie stroni od współczesności. O tym ostatnim świadczy cała armia systemów wsparcia, jakie oferuje kierowcy.
Są to m.in.: rozpoznawanie znaków drogowych, aktywny tempomat, asystent utrzymywania auta na pasie ruchu czy wspomaganie hamowania.
To nie wszystko. Pakiet Performance oddaje kierowcy do dyspozycji system „Active Pothole Mitigation”, który stale monitoruje układy jezdny i kierowniczy oraz dane wejściowe związane z hamowaniem i odpowiednio dostosowuje reakcje zawieszenia.
Debiut dopiero w połowie 2023 r.
Nowy Ford Mustang najpierw zadebiutuje w Stanach Zjednoczonych. Stanie się to dopiero w połowie 2023 roku. Wcześniej poznamy wszystkie dane techniczne i jego ceny.
Być może także na rynku polskim.