Renault Austral i jego 9 najważniejszych cech. | Pierwsza jazda
Renault Austral to zupełnie nowy następca niezbyt udanego Kadjara. Auto zyskało pod każdym względem, ale czy stanowi prawdziwy przeskok w stosunku do poprzednika? Czas na odpowiedź. Oto 9 najważniejszych cech zupełnie nowego francuskiego SUV-a.
Renault zmienia się na naszych oczach, o czym zresztą głośno mówią sami Francuzi, którzy w zeszłym roku ogłosili plan rewolucji. Określany mianem „Renaulution”, zakłada nie tylko szerokie korzystanie z technologii Sojuszu Renault-Nissan-Mitsubishi, ale przede wszystkim gamę 14 nowych modeli, z których połowa ma być w pełni elektryczna, a połowa należeć do niezwykle popularnego segmentu C/D.
Pierwszym owocem nowej strategii Francuzów jest elektryczny Megane E-Tech, do którego właśnie dołączył bardzo nowoczesny Austral, będący następcą Kadjara. Choć bez wersji wyłącznie na prąd, stawia na styl, jakość i nowoczesność.
Jak mu to wychodzi? Oto 9 najważniejszych cech nowego Renault Australa:
Renault Austral – zaskakująca jakość
Austral, mierzący 451 cm długości, 184 cm szerokości i 162 cm wysokości, wygląda po prostu dobrze, choć to oczywiście kwestia gustu. Podobnie jak rysunek deski rozdzielczej z dwoma ekranami w kształcie odwróconej litery L.
Nie można mu odmówić jednego – dbałości o detale, którą przebija nawet niektóre modele klasy premium. Przykład? Na kokpicie, wykonanym przeważnie z miękkich tworzyw, znalazła się materiałowa wstawka, oba ekrany są pokryte hartowanym szkłem, znanym ze smartfonów i określanym, jako Gorilla Glass, a pokrywy słupków dachowych A wykonano z tego samego materiału, co podsufitkę.
Do tego dochodzą jeszcze jakościowa tapicerka, łatwa obsługa oraz bardzo dobry montaż wszelkich elementów. I to w egzemplarzach przedprodukcyjnych! Plus należy się Australowi również za pozostawienie fizycznych przycisków do obsługi takich funkcji, jak zmiana temperatury w kabinie, czy aktywacja/dezaktywacja aktywnego asystenta pasa ruchu.
Obszerna kabina
Pod względem wielkości kabiny Renault Austral gra w górnej części klasy kompakt. O ile w obu rzędach nie brakuje miejsca na głowy, o tyle z tyłu stworzono naprawdę okazałą przestrzeń dla dwójki pasażerów. Oczywiście trójce, ze względu na ograniczoną szerokość wnętrza, może być już ciasno na wysokości barków.
Za to na nogi wygospodarowano bardzo dużo miejsca. Dodatkowo pozwala nią „zarządzać” opcjonalna przesuwana kanapa (na odległość 16 cm) z trzystopniową regulacją oparcia, dzięki której albo powiększa się ilość miejsca dla pasażerów, kosztem bagażnika, albo na odwrót.
Apropos tego ostatniego. Jego pojemność jest zależna od rodzaju silnika. Jeśli pod maską pracują miękkie hybrydy, wynosi ona przynajmniej 500 l. Jeśli do tego dodamy przesuwaną kanapę, rośnie ona do 575 l. Maksymalnie to 1525 l.
Skąd ta zależność? Otóż wariant hybrydowy korzysta z wielowahaczowego zawieszenia tylnej osi, które zajmuje więcej miejsca niż prosta belka skrętna słabszych wersji. Dlatego też w jego przypadku do dyspozycji pasażerów jest albo 430 l (bez przesuwanej kanapy), albo 555 l, Maksymalna wielkość to 1455 l.
Do spokojnej lub umiarkowanie szybkiej jazdy
Hybrydowy układ napędowy, który do sprzedaży trafi w przyszłym roku, a więc długo po premierze modeli korzystających z 1,3-litrowej jednostki 4-cylindrowej z system mild hybrid (140 lub 158 KM), wykorzystuje zupełnie nowy silnik benzynowy. Jest to 3-cylindrowy 1,2-litrowiec z turbodoładowaniem o mocy 130 KM i maksymalnym momencie obrotowym 205 Nm przy 1750 obr./min.
Do kompletu ma on silnik elektryczny (50 KM, 205 Nm), rozrusznik z funkcją alternatora (25 KM, 50 Nm) oraz baterię litowo-jonową o pojemności 2 kWh. Całości dopełnia „wielotrybowa” skrzynia biegów ze sprzęgłem kłowym oraz dwoma przełożeniami dla silnika elektrycznego i czterema dla spalinowego.
Jak działa to całe „ustrojstwo”? Zaskakująco dobrze, ale pod warunkiem, że nie stawia go pod ścianą i nie wymaga gwałtownych przyspieszeń, szybkich reakcji oraz dynamiki godnej 199 KM, jakie łącznie wytwarzają jego najważniejsze „trybiki”.
Tak naprawdę hybryda Renault Australa, co zresztą typowe dla układów napędowych jej gatunku, nadaje się do spokojnej jazdy. Wtedy doceni się ją za bardzo łagodne przełączanie pomiędzy silnikami, płynne rozpędzanie, cichą pracę i dobre reakcje na dodanie gazu na pół gwizdka.
Taki sposób podróżowania pozwala również utrzymać w ryzach zużycie paliwa, które w czasie pierwszych jazd na dystansie około 150 km (głównie poza miastem) wyniosło 5 l/100 km. Co istotne, aż 69 km, z nich Renault Austral pokonało na prądzie, co skrupulatnie wyliczył komputer pokładowy.
W osiągnięciu takiego wyniku z pewnością pomogła doskonała 4-stopniowa rekuperacja, obsługiwana łopatkami przy kierownicy. W najmocniejszym trybie działa ona w sposób typowy dla elektryków. Czyli pozwala na jazdę z wykorzystaniem przede wszystkim pedału gazu. Ba, jest ona tak silna, że nawet przy zjeździe ze stromej góry Renault Austral nie rozpędza się, tylko zwalnia.
Hybrydowy układ napędowy ma też cienie
Ale jest też druga strona medalu. Zmuszanie hybrydowego Renault Australa do mocnych zrywów mija się po prostu z celem. Samo ruszanie z miejsca z gazem wciśniętym w podłogę (w trybie Sport) trwa tak długo, jakby ten francuski SUV ważył nie 1517 kg, a przynajmniej kilka razy więcej. Idzie mu to po prostu niezwykle opornie, nim w końcu w przypływie fali niutonometrów zacznie żwawiej przyspieszać. Rozpędzanie do 100 km/h zabiera 8,4 s, co jest bardzo przeciętnym wynikiem jak na 199-konny układ napędowy.
To jednak nie wszystko. Jeśli w czasie jazdy ktoś liczy na szybki kickdown, może się mocno zawieść. Odpowiedź na nagłe dodanie gazu znów trwa tak długo niczym opisy przyrody w „Nad Niemnem”, a na dodatek – zdarza się, że skrzynia szarpnie, by po chwili, przy zmianie biegu, ponownie na chwilę w odczuwalny sposób przerwać dostawę momentu obrotowego.
W każdym innym przypadku, a więc przy spokojnej jeździe, przekładnia Renault Australa pracuje z kulturą godną CVT.
Renault Austral – bez dynamicznych zapędów
Następca Renault Kadjara powstał na platformie francusko-japońskiego sojuszu, określanej jako CMF-D trzeciej generacji. Została ona zaprojektowana od podstaw z myślą o zelektryfikowanych układach napędowych, dlatego zamontowanie baterii nie odbija się na przestrzeni w kabinie.
I choć Renault Austral może skorzystać z tylnej osi skrętnej, poprawiającej reakcje auta na ruchy kierownicą, jest ona tutaj absolutnie zbędna. No może z jednym wyjątkiem – znakomicie zmniejsza średnicę zawracania podczas manewrów, ograniczając ją do zaledwie 10,1 m (standardowo to 11,2 m).
Dlaczego układ 4Control jest niepotrzebny w czasie jazdy? Wynika to z dwóch rzeczy. Czyli ze sposobu pracy napędu hybrydowego Australa (tylko on może korzystać z 4Control) oraz z działania układu kierowniczego, który pomimo 4 trybów jazdy z możliwością zastosowania 3 ustawień pracy wspomagania, zawsze pracuje za lekko i wysyła zbyt mgliste sygnały z kół.
Owszem, Renault Austral prowadzi się stabilnie i pewnie, a nawet dobrze tuszuje swoją masę własną, jednak nigdy nie sprawia, że chce się mocniej dodać gazu, ani też „dotknąć” granicy przyczepności w skręcie.
I jeszcze jedno: francuski SUV oferuje 13 ustawień szybkości działania tylnej osi skrętnej. Dlaczego aż tyle? Jak twierdzi jeden z inżynierów – ponieważ każdej osobie z zarządu Renault odpowiadało inne zestrojenie.
Priorytetem jest komfort
Lepiej za to rozkoszować się porządnym komfortem jazdy, wynikającym nie tylko z bardzo dobrej izolacji akustycznej kabiny, ale i odpowiednio zestrojonego zawieszenia bez adaptacyjnych amortyzatorów nawet w opcji. Swoje trzy grosze do tego dorzucają również komfortowe fotele.
Renault Austral, nawet na 20-calowych koła z oponami 235/45 dość łagodnie pokonuje progi zwalniające oraz pojedyncze nierówności. Może nie zapewnia typowego francuskiego „pluszowego” komfortu, jednak pod tym względem gra ponad klasową średnią.
Tym bardziej że silnika spalinowego przy normalnym podróżowaniu praktycznie nigdy nie słychać.
Dobrze działające systemy wsparcia
Renault Austral może mieć aż 32 systemy wsparcia kierowcy, w tym np. aktywny asystent martwego, utrzymywanie na pasie ruchu czy automatyczne dostosowywanie prędkości do ograniczeń.
Poza tym dostępny jest predykcyjny adaptacyjny tempomat, który wykorzystując geolokalizację oraz dane z mapy, samoczynnie zmniejsza prędkość samochodu przed rondami czy zakrętami.
Co istotne, działanie asystentów wsparcia wzbudza duże zaufanie.
Renault Austral – bez napędu 4×4
Renault Austral nie będzie oferowany ani jako hybryda plug-in, ani z układem 4×4. Przyszłym właścicielom auta musi wystarczyć napęd wyłącznie na przednią oś. Czy to wada? Raczej ograniczenie kręgu potencjalnych klientów, którzy w tym segmencie rynkowym i tak w zdecydowanie przeważającej większości sięgają po przedni napęd.
Ograniczona widoczność
Największą wadą Australa w gąszczu jego zalet jest widoczność z miejsca kierowcy. Szczególnie doskwierają szerokie słupki przednie, zlewające się razem ze sporymi lusterkami wstecznymi. Co to powoduje? Pokaźną martwą strefę.
Również widoczność w tył nie rozpieszcza, ze względu na wąską tylną szybę.
Dziwna polityka Renault
O co chodzi? Ano o to, że Francuzi do pierwszych jazd udostępnili samochody hybrydowe, które do polskich klientów dotrą dopiero w drugiej połowie… 2023 roku.
W pierwszej kolejności wycenione zostaną miękkie hybrydy, co Renault ogłosi w listopadzie. Auta do klientów powinny zacząć trafiać w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Przy swoich wszystkich zaletach, jak wysoka jakość, nowoczesność i rodzinny charakter, cena będzie kluczowa dla powodzenia Renault Australa na rynku. Konkurencja wśród kompaktowych modeli uterenowionych jest bowiem bardzo mocna.