Wiosenny przegląd samochodu? Też o tym słyszeliśmy
Kolejki do myjni automatycznych, tłumy na myjniach bezdotykowych i coraz fajniejsze auta na ulicach to znak, że w motoryzacji idzie wiosna. Czy to dobry moment na wiosenny przegląd samochodu? A może to kolejny mit, który jest sposobem na wyciąganie pieniędzy?
Przyzwyczailiśmy się, a specjaliści przyzwyczaili nas, że samochód po zimie wymaga specjalnych zabiegów. Czyżby? Wymieńcie dwa. Oprócz zmiany opon na letnie i porządnego mycia nie przychodzi mi nic specjalnego do głowy. A nawet z tym myciem to i przesada, bo czy zimą lub latem aut nie spłukujemy ze soli?
Sprawdź olej, wymień płyn, skoryguj luzy, zadbaj o hamulce, skontroluj oświetlenie – poradników na temat przygotowania samochodu po zimie jest wiele. Nie mniej niż poradników dotyczących przygotowania auta do zimy.
My też jeden napisaliśmy. Możecie go przeczytać TUTAJ, ale jesienią.
Tak naprawdę jednak wszelkie porady tego typu, to spadek po PRL-u, wbijane do głowy czynności obsługowe godne takich klasyków jak Duży Fiat, Maluch, Syrena lub Warszawa, Moskwicz czy Polonez.
Przesmaruj zawieszenie
Wtedy przygotowując samochód do wiosny, należało naprawdę poświęcić mu trochę czasu, a najlepiej pojechać do mechanika. Trzeba było np. przewinąć resory. Czyli odwinąć specjalne płótno, wymienić grafitowy smar i zawinąć je z powrotem. Należało także przesmarować zawieszenie. Służyła do tego smarownica i specjalne smarowniczki wkręcone w odpowiednie miejsca elementów ruchomych. W zasadzie nic nadzwyczajnego, bo i dzisiaj się je stosuje.
Tylko że nie w samochodach. Takich punktów do smarowania w samej Warszawie było kilkadziesiąt. Potrzebny był kanał, smarownica, dobry smar i sprawę można było załatwić samodzielnie.
Dzisiaj nikt już nie dokręca nakrętek, eliminując luzy, nie czyści gaźnika ani osadnika pompy paliwowej. Sprawę załatwiają filtry, które wymieniamy co określony czas lub przebieg. I to bez znaczenia czy nadchodzi zima, czy wiosna. Nie trzeba też regulować naciągu paska wentylatora ani regulować luzu łożysk kół. Nikomu do głowy nie przyjdzie także, by kontrolować stan przerywacza albo akumulatora, bo te są już od dawna bezobsługowe.
Samochody są coraz bardziej bezobsługowe
Auta, choć bardziej zawodne niż kiedyś, są dzisiaj mniej wymagające. Bardziej bezobsługowe. W zasadzie wystarczy, że wymienisz opony, pojedziesz na myjkę i wiosenny przegląd samochodu masz odfajkowany.
Kluczowe jest jednak jedno, dbanie o samochód przez cały rok. Przeglądy i serwisy wymuszają tak naprawdę cykle serwisowe. A te zależą przede wszystkim od producenta samochodów, stylu jazdy, przebiegu no i nas samych. Są auta, np. Volkswageny, które producent zaleca serwisować raz na 30 tys. km. Wymiana oleju, filtrów, ot podstawowy serwis. Oczywiście chcąc lepiej zadbać o silnik, można ten czas skrócić. Stara „amerykańska” szkoła mówi, że olej najlepiej wymieniać co 10 tys. km.
Poza tym czas serwisu coraz częściej we współczesnych samochodach wyznacza komputer pokładowy. Analizuje podstawowe parametry i daje znać, kiedy należy na serwis pojechać. W skrajnych przypadkach samochód sam taki serwis umówi i wyśle do serwisu raport mówiący o zużyciu podstawowych podzespołów.
No dobrze a co z serwisem hybryd i elektryków? Nie ma co wrzucać tych samochodów do jednego worka. Hybrydę należy serwisować tak, jak auto spalinowe, w końcu jest w niej tradycyjny silnik na benzynę lub olej napędowy. Jest jednak różnica, nie trzeba w takich autach wymieniać tak często hamulców, klocków, naprawiać sprzęgła czy alternatora. Ale olej w silniku jest i trzeba go co jakiś czas wymienić.
Przegląd obowiązkowy
Z elektrykami jest już inaczej. Nie ma w nich silnika spalinowego, a to oznacza, że nie musimy martwić się o olej. Hamulce są, ale sporą rolę przy hamowaniu odgrywa silnik elektryczny, dlatego nie zużywają się one tak szybko.
Dlatego można zaryzykować stwierdzenie, że w przypadku aut elektrycznych, jedyny przegląd, na jaki samochód musi się stawić to obowiązkowy przegląd techniczny. W przypadku nowego auta obowiązkowy jest on po trzech pierwszych latach, później dwóch i dalej co rok.
Takie samo badanie musi przejść każdy samochód, także spalinowy, dlatego to świetna okazja, by sprawdzić stan podwozia, hamulców, układu wydechowego czy kierowniczego. Ale uwaga, na badaniu technicznym diagnosta nie naprawi nam usterki, odeśle z kwitkiem i trzeba ją będzie wyeliminować we własnym zakresie, a po jej usunięciu wrócić, by samochód przeszedł pełną ścieżkę diagnostyczną.
Wiosenny przegląd samochodu na bieżąco
Planując wiosenny przegląd samochodu, warto zatem zdać sobie sprawę, że o stan auta trzeba dbać na bieżąco. Jeśli zauważymy jakieś usterki w trakcie zimy czy latem, to od razu je naprawiajmy. Tak jak napełniamy klimatyzację czy naprawiamy przerdzewiałe elementy blacharki.
Co więc można zrobić w ramach wiosennego przeglądu samochodu? Dobrze jest umyć nadwozie i wypłukać zakamarki podwozia. Porządne wymycie karoserii może odkryć ogniska korozji. Z ich naprawą nie czekajmy do zimy.
Zwykły program na myjni automatycznej wystarczy, dla miłośników prac weekendowych można samemu zrobić to na myjni bezdotykowej lub udać się do specjalistów od autodetailingu. Co to jest i czy warto możecie przeczytać TUTAJ.
Po co myć silnik?
Silnika nie polecamy myć wysokim ciśnieniem. Jeśli nie ma wycieków spod głowicy i węży, najlepiej zostawić go w spokoju, zgodnie z zasadą „nie ruszaj tego, co działa”.
Punktem obowiązkowym są oczywiście opony. Jeśli są zimowe, możemy pomyśleć o ich wymianie, ale śnieg lubi jeszcze zaskakiwać. Wstrzymaj się z tym do jeszcze cieplejszych dni. Oprócz mycia nadwozia, wymiany opon warto też wyczyścić samochód w środku. Ale jeśli dbamy o prządek na co dzień, nie zajmie nam to więcej niż 15 minut na stacji benzynowej.