Na szczęście awarie w samochodach zdarzają się coraz rzadziej, bo coraz częściej mamy nowe auta, nie zmienia to faktu, że lepiej wiedzieć jak się zachować, gdy awaria się wydarzy. Naszym zdaniem najważniejsze jest nie tracić głowy. Awarie przecież się zdarzają!
Podczas wyjazdu wakacyjnego może zdarzyć się awaria, która sprawi, że będziecie musieli zaprzestać dalszej podróży. Warto wiedzieć jak się zachować w takiej trudnej sytuacji i gdzie szukać pomocy. Zapraszamy na mały przewodnik po tym trudnym zagadnieniu.
Samochód unieruchomiony na drodze to przede wszystkim niebezpieczeństwo. Jeśli więc zdarzy się Wam awaria, która unieruchomi auto, w pierwszej kolejności powinniście zadbać o to, aby zachować podstawowe środki bezpieczeństwa. Jeśli awaria pozwala na chociaż chwilową jazdę, daje Wam to możliwość wyboru miejsca postoju. Można więc uniknąć zatrzymania się bezpośrednio na pasie ruchu i da się poszukać miejsca na poboczu. Ważne, aby nie było to miejsce za zakrętem lub górką, tak aby zachować, jak największą widoczność. Pamiętajcie, nawet 50 km/h to wysoka prędkość, gdy ktoś najedzie na stojące auto. Zasady bezpieczeństwa trzeba także zachować, opuszczając zatrzymany pojazd – czyli nawet gdy awaria jest poważna, nie tracimy głowy i upewniamy się, że nie nadjeżdża żaden pojazd z tyłu, gdy otwieramy drzwi. Po zatrzymaniu z powodu awarii zaczynamy od włączenia świateł awaryjnych (postojowych, jeśli widoczność jest słaba) oraz od wystawienia trójkąta ostrzegawczego, który należy umieścić za pojazdem. Jeśli awaria miała miejsce w mieście, trójką należy umieścić tuż za zatrzymanym samochodem, jeśli poza terenem zabudowany od 30 do 50 m za autem. Jedynie na autostradach i drogach ekspresowych odległości te muszą być większe – przepisy mówią o 100 m w takim wypadku. Żeby to zrobić, przydaje się kamizelka odblaskowa, dzięki której jesteśmy dużo lepiej widoczni dla innych użytkowników dróg. Ale niech to nie uśpi Waszej czujności, bo zwłaszcza tam, gdzie kierowcy jadą szybko, bardzo łatwo o błędy, a sporo ryzykujecie.
Kolejnym etapem jest opuszczenie pojazdu przez wszystkich pasażerów. To kolejny element, który zmniejsza ryzyko wynikające z zatrzymania się pojazdu. Na zachodnich autostradach są nawet specjalne wyjścia dla osób, które znalazły się w tego typu sytuacji, w Polsce jest już nieco gorzej, ale nie zmienia to faktu, że cokolwiek postanowimy zrobić, pamiętajmy o bezpieczeństwie swoim, swoich najbliższych oraz innych uczestników ruchu drogowego i ich rodzin. Po zabezpieczeniu bliskich i auta powinniśmy zadzwonić po pomoc. Na autostradach działają służby, które mogą przyjechać i oznakować pojazd, jeśli ten stoi w miejscu niebezpiecznym, ale warto też zatelefonować po pomoc drogową. To ona może dostarczyć nasz pojazd do warsztatu, który naprawi samochód. Jeśli mamy assistnace (oferujemy go jako pakiet w usługach Carsmile), to nie poniesiemy dodatkowych kosztów. Jeśli nie, niestety może się okazać, że trochę wydamy na holowanie zepsutego pojazdu. Nie zmienia to faktu, że jest to konieczne.
Jest też pewna grupa awarii, z którą możecie sobie poradzić sami. Długo należała do niego wymiana przebitego koła. Niestety od czasu, gdy zamiast zapasowego koła w wielu autach jest zestaw naprawczy, sprawa nie jest już taka oczywista. Znamy takich, którzy potrafią z niego korzystać, ale niestety należą do mniejszości. Co innego, gdy macie klasyczne koło zapasowe, nawet jeśli jest ono dojazdowe – tu spokojnie jesteście w stanie poradzić sobie sami. Pamiętajcie jednak, że nazwa dojazdowe nie jest przypadkowa, ponieważ zwykle takie koło ma inną szerokość opony i co za tym idzie auto, w którym je zamontujecie, może dziwnie się prowadzić, nietypowo skręcać, a także zupełnie inaczej hamować. To dlatego dojazdowe koła mają swój własny indeks prędkości, o którym producent zwykle na nich informuje (może to być np. 80 km/h). Na tego typu oponie jedziecie więc tylko do najbliższego wulkanizatora, który naprawia oryginalne koło. Warto zdawać sobie sprawę, że przepisy nie dopuszczają kół o różnych rozmiarach na tej samej osi, nawet więc zgodnie z przepisami na „dojazdówce” nie można jeździć poza dojazdem do warsztatu. To w zasadzie jedyna awaria, której usunięcie jest relatywnie proste. Inne takie już niestety nie są, zwłaszcza w nowoczesnych, naszpikowanych elektroniką pojazdach. Tutaj nawet tak proste zadania, jak wymiana klocków hamulcowych coraz częściej wymagają podpięcia pod komputer diagnostyczny.