Wiele współczesnych aut wyposażonych jest w układ recyrkulacji spalin (EGR), który z kolei często współpracuje z chłodniczką spalin. Sęk w tym, że owa chłodniczka lubi się rozszczelnić, a wtedy mogą pojawić się objawy awarii do złudzenia przypominające te, które towarzyszą uszkodzonej uszczelce pod głowicą. No dobrze, ale po co w silniku w ogóle chłodnica spalin? Jak odróżnić objawy jej usterki od innych, bardziej „poważnych”? Wyjaśniamy.
O płonących jak pochodnie modelach BMW słyszał już chyba każdy, kto kiedykolwiek miał cokolwiek do czynienia z motoryzacją. Do samozapłonów aut niemieckiej marki dochodziło – pośrednio – ze względu na rozszczelnienie się chłodnicy spalin układu recyrkulacji spalin (EGR). Ale o ile pożary są jednak względnie rzadkim następstwem niesprawności chłodniczki spalin (i typowym głównie dla określonych marek/modeli), o tyle inne niepokojące sytuacje mogą mieć miejsce nieco częściej. Przykład? Pierwszy z brzegu: otóż ni stąd, ni z owąd auto zaczyna intensywnie kopcić na biało. Pierwsza myśl wielu osób w takiej sytuacji? Uszczelka pod głowicą… Tymczasem wcale nie musi tak być.
Ale od początku. Układy recyrkulacji spalin (EGR) stosuje się we współczesnych silnikach głównie w celu obniżenia emisji tlenków azotu (NOx), ale i np. węglowodorów (HC). Nie będziemy tutaj szczegółowo omawiać budowy układów EGR, ale kilka słów na pewno się w tym miejscu jednak należy. Otóż, w pewnym skrócie, chodzi o „cofnięcie” części spalin z powrotem do kolektora ssącego, co z kolei pozwala obniżyć temperaturę spalania mieszanki. W efekcie emisja szkodliwych związków jest niższa, a to jest korzystne przecież zarówno dla środowiska, jak i dla naszego zdrowia. No i wszyscy są zadowoleni.
https://carsmile.pl/oferta/audi/q3-sportback/crossover-leasing-wynajem-dlugoterminowy
Ale to nie wszystko. Bo ktoś wpadł na genialny pomysł, że działanie układu EGR da się jeszcze usprawnić. I sprawić, że spaliny zostaną jeszcze lepiej oczyszczone z trujących związków. No i w tym miejscu – niemal jak na białym koniu – na scenę wjeżdża słynna chłodniczka spalin. Otóż układ EGR z własną chłodnicą dodatkowo zmniejsza emisję tlenków azotu, co jest szczególnie ważne w kontekście coraz mocniej zaostrzających się norm emisji spalin. Dzięki chłodnicy spaliny zawracane do dolotu mają wyraźnie niższą temperaturę, co z kolei obniża temperaturę spalania mieszanki jeszcze bardziej, niż w silnikach z „tradycyjnym” EGR-em. No, a przecież im niższa temperatura spalania, tym czystsze spaliny. Genialne, prawda?
Prawda, ale pod warunkiem, że wszystko działa tak, jak powinno. Kłopot w tym, że chłodnice EGR mają tendencję do rozszczelniania się. W takim przypadku płyn chłodzący może zacząć przedostawać się do cylindrów – z wydechu zaczynają buchać kłęby dymu, w zbiorniczku wyrównawczym ubywa płynu, a kierowca wpada w panikę. Co zresztą jest w pełni zrozumiałe, bo często spaliny przedostają się również do układu chłodzenia. I gdy auto trafia w końcu do serwisu, to pierwsze podejrzenie pada na uszkodzoną głowicę. Lub jej uszczelkę. A blady jak ściana właściciel auta zaczyna już łapać się za portfel…
https://carsmile.pl/oferta/audi/a6/sedan-leasing-wynajem-dlugoterminowy
Ważne jest to, by auto trafiło do sensownego mechanika, który zamiast straszyć kosztownymi awariami, najpierw jednak sprawdzi, czy za wspomniane objawy nie odpowiada przypadkiem właśnie chłodniczka spalin. W tym wypadku wydatki też jakieś będą, jednak zazwyczaj niższe niż w przypadku awarii głowicy lub „wydmuchanej” uszczelki. Uwaga: zdarza się i tak, że moduły EGR (zawór wraz z chłodnicą) są nierozbieralne, co może oznaczać wydatek rzędu nawet kilku tysięcy złotych. Na szczęście, zazwyczaj sytuacja nie jest aż tak dramatyczna, a ceny części i robocizny okazują się dużo bardziej przystępne.
Na koniec ważna kwestia: otóż na awarię chłodnicy spalin często wskazuje wyczuwalny w kabinie zapach gazów wydechowych. W przypadku problemów z głowicą uszczelką zazwyczaj spalin nie czuć wcale, a jeśli już, to zapach zazwyczaj okazuje się znacznie mniej intensywny.
Fot. Freepik, producenci