Klasa średnia to wciąż pierwszy wybór dla wielu kierowców. Np. dla tych, którzy potrzebują samochodu przestronnego, ale nie chcą siedzieć wysoko i cenią takie własności jezdne, których nie może im zapewnić w zasadzie żaden SUV. I to właśnie z myślą o takich... tradycjonalistach powstało to zestawienie – oto najszybsze samochody segmentu D dostępne w Carsmile
Wymieranie w klasie średniej zaczęło się już jakiś czas temu. No bo tak – SUV-y są na topie, i to właśnie często kosztem modeli klasy średniej klienci wybierają samochody ze zwiększonym prześwitem. I o ile obiektywnie da się ten trend łatwo wytłumaczyć – np. do SUV-a czy crossovera łatwiej się dostać, wiele osób lubi też siedzieć za kierownicą wysoko jak na mostku kapitańskim, o tyle wciąż jest jeszcze wystarczająco duża grupa kierowców, którzy ponad takie zalety cenią dobre prowadzenie i lepsze wyczucie, jakie w zakręcie daje pojazd o niższym środku ciężkości. Jasne, znajdzie się na rynku kilka SUV-ów, które potrafią dawać radość z jazdy (i to nawet w zakrętach!), ale przeważnie są to wersje supermocne i dość drogie w zakupie.
No właśnie, ceny. Za wyborem tradycyjnego samochodu klasy średniej często przemawiają też koszty, bo zdarza się tak, że model segmentu D będzie większy i wygodniejszy od SUV-a kosztującego podobne pieniądze. Tym razem przyjrzymy się więc pięciu najszybszym przedstawicielom segmentu D z oferty Carsmile. Będzie rasowo i ciekawie. I chwilami też raczej nietanio.
Na ostatnie miejsce w naszym topie złapał się samochód, który co prawda jeździ bardzo dobrze, ale w wersji z dieslem pod maską trudno uznać go za wybitnie sportowy - BMW 320d XDrive. Niemniej jednak, niecałe 7 s do „setki” przy w sumie niezbyt wysokiej mocy (190 KM) to wynik, który z pewnością zasługuje na uwagę. Dobrą trakcję zapewnia układ 4x4, a wysoki moment obrotowy generują dwie turbosprężarki. Coś dla tych, którzy dużo jeżdżą w trasie i lubią często korzystać z lewego pasa. Alternatywą dla „trójki” może być Audi A4 40 TDI quattro (204 KM), które zapewnia niemal identyczne osiągi, ale nieco mniej satysfakcji daje w trakcie jazdy po zakrętach.
Tu wkraczamy już w rejony samochodów naprawdę szybkich – brytyjski sedan osiąga pierwsze 100 km/h już po 5,5 s. Pod maską XE-fa pracuje dwulitrowy silnik, który dzięki solidnemu doładowaniu osiąga 300 KM i 400 Nm. Za przeniesienie napędu na asfalt odpowiada seryjny w tej wersji napęd na obie osie, do tego mamy znakomitą skrzynię ZF 8HP, notabene przekładnia tego samego typu „siedzi” też w opisywanym wyżej BMW serii 3.
Gdybyśmy robili to zestawienie w 2017 r., Stinger wypadłby lepiej. Wszystko przez normy czystości spalin, bo wtedy wersja 3.3 V6 AWD rozpędzała się do 100 km/h w 4,9 s, jednak od 2018 r. czas ten jest – niestety – gorszy o 0,5 s, co daje nam finalnie 5,4 s. Wynik nadal niezły, ale już nie tak imponujący, prawda? Dobra wiadomość – Stinger to najszybsze auto, jeśli chodzi o prędkość maksymalną – 270 km/h to wynik nieosiągalny dla żadnego z rywali. Gwoli sprawiedliwości musimy też jeszcze przyznać, że jeśli chodzi o wymiary zewnętrzne, to Stinger plasuje się gdzieś pośrodku między klasami średnią i wyższą, jednak cenowo bliżej mu do aut z tego zestawienia. Zatem jest tu.
Hybrydowa wersja „508-ki” to najszybszy model w gamie. I najmocniejszy, bo łączna moc systemowa wynosi aż 360 KM, co przekłada się na rewelacyjny czas sprintu od 0 do 100 km/h na poziomie 5,2 s. PSE występuje zarówno w wersji sedan, jak i kombi i z pewnością przekona do siebie tych, którzy ponad praktyczność cenią sobie niepowtarzalny francuski styl. Taki z... pazurem.
Szwedzki ekspres na pierwszym miejscu. Jako jedyny z tego grona łamie barierę 5 sekund, i to pomimo mocy mniejszej niż np. w przypadku Peugeota. Wersja S60 T8 to hybryda, która oprócz mocy generowanej przez dwulitrowy silnik benzynowy wspomagany turbo i kompresorem dysponuje też energią silnika elektrycznego, a łączna moc systemowa to 318 KM.