Honda nie daje nam wyboru w Europie i jeśli chcecie zwykłego Civika, to dostępna jest tylko jedna wersja nadwoziowa i tylko jedna wersja napędu – hybryda ze skrzynią e-CVT. Na szczęście to bardzo udane, chociaż dość drogie auto.
Specjalnie napisaliśmy „zwykłego” bo japoński producent ma w swojej ofercie także wersję Type R, ale jej cena mówiąc delikatnie, jest mało atrakcyjna (ponad 250 tys. zł). „Zwykły” Civic jest trochę tańszy, ale wciąż ciężko jego cenę uznać za okazyjną – podstawowa odmiana wyceniona jest na 157 700 zł, a taka jak nasza, topowa aż na 177 900 zł. To dużo, ale gdy się spojrzy na to ile kosztują konkurenci np. hybrydowy Opel Astra, zaczyna to wyglądać nieco lepiej. Do tego Honda ma naprawdę sporo do zaoferowania!
W porównaniu do poprzednika najnowszy Civic XI generacji nieco urósł jeśli chodzi o długość i szerokość, ale za to jest niższy od swojego poprzednika. Do tego Japończycy wyraźnie złagodzili jego linie i nie ma on już takich ostrych krawędzi jak poprzednik. Naszym zdaniem tylko na tym zyskał, ale oczywiście jest to nasza subiektywna opinia. Na pewno model ten zwraca uwagę na drogach, ale przyznać trzeba także, że spotyka się go bardzo rzadko. Podobnie jak poprzednik najnowszy Civic jest liftbackiem, ale co ciekawe nie kupicie go już w dostępnej wcześniej wersji sedan. Na osłodę pozostaje fakt, że prezentowany na zdjęciach samochód miał numer VIN, rozpoczynający się od litery „j”, oznaczającej, że wyprodukowano go w Japonii. Starsze Civiki liftbacki produkowane były w Wielkiej Brytanii, niby nic wielkiego, ale jednak!
Prezentowany samochód jest w topowej wersji wyposażenia, w które znajdziecie m.in. tapicerkę z ekologicznej skóry, rzecz która średnio przypadła mi do gustu, bo dużo bardziej wolę zwykłe materiałowe obicie wnętrza. Ale to szczegół. Dużo ważniejsza jest jakość wykończenia tego samochodu w środku – w tym wypadku należą się duże brawa dla konstruktorów. Do tego mimo sporej nowoczesności – topowa odmiana ma cyfrowe zegary, a duży wyświetlacz komputera pokładowego znajdziecie w każdym Civiku – zachowano tu proste rozwiązania w postaci panelu klimatyzacji. Bardzo podobają mi się pokrętła który przy ruchu lekko klikają – kolejny mały element zwiększający poczucie jakości wykończenia tego samochodu. Kolejna rzecz to pozycja za kierownicą – nie ma już chyba na rynku zwykłego auta, w którym siedzi się tak nisko! Kolejnym plusem jest ilość miejsca na tylnej kanapie, szkoda tylko, że nie ma tu już systemu Magic Seats (znanego z IX generacji). Kufer jest spory, ale w porównaniu z poprzednikiem, brakuje mu nieco miejsca pod podłogą – tam była duża wnęka, tu jest już tylko niewielka szufladka.
Na naszej trasie testowej Civic spalił średnio 5 l/100 km. Tym razem mieliśmy okazję pojeździć nim na nieco dłuższych dystansach z prędkościami autostradowymi – w tym wypadku auto skonsumowało nam 6 l /100 km (z wiatrem) i o 0,5 l więcej, gdy tą samą trasą wracaliśmy pod wiatr. Co by nie pisać, to wciąż bardzo dobry rezultat. W mieście było o niebo lepiej – zdarzało nam się robić średnie na poziomie 4.5 l/100 km, a czasem zejść jeszcze nieco niżej!
Do tego wciąż nie możemy wyjść z zachwytów nad zawieszeniem tego samochodu, które mimo już dość wysokiej masy własnej (dostępna jest tylko i wyłącznie wersja hybrydowa, połączona z benzyniakiem 2.0), bardzo dobrze radzi sobie w zakrętach. Jeśli jeździ się dłużej SUV-em i przesiądzie do Civika, można mieć wrażenie jakby zaczęło się jeździć autem sportowym.
Jedyne co by się tutaj przydało to lepsze wyciszenie podczas jazdy powyżej 120 km/h – mimo letnich opon szum z kół jest wyraźnie słyszalny (wcześniej testowaliśmy kompaktową Hondę na zimówkach i zachodziło przypuszczenie, że to przez nie w kabinie jest głośno).
To wszystko sprawia, że kompaktowy Civic XI generacji jest bardzo udanym samochodem. Ma oczywiście swoje wady, ale uznać należy, że są one marginalne.
- właściwości jezdne, mimo sporej masy
- niewielkie spalanie
- świetnie wykończona kabina
- wysoka cena
- tylko jedna wersja napędu (nie licząc Type R) i nadwozia
- wysoki hałas powyżej 120 km/h