Jak wygląda współczesny samochód – jest crossoverem z trzycylindrowym silnikiem, hybrydą i coraz częściej kosztuje 200 tys. zł. Opel Astra jest coraz mniej potrzebny, a szkoda bo ten klasyczny kompakt z silnikiem Diesla, ma sporo do zaoferowania. Sprawdziliśmy go w naturalnym dla oszczędnego diesla środowisku, czyli pokonując nim ponad 1000 km.
Piekło zamarzło – Astra z wysokoprężnym silnikiem stała się nietypowa! Niestety taka jest trochę prawda o rynku, coraz mniej osób szuka samochodów kompaktowych. Zostały one zastąpione modelami podwyższonymi – zarówno crossoverami, jak i SUV-ami. Do tego silniki wysokoprężne są coraz częściej niemile widziane w Europie i co za tym idzie, coraz mniej producentów stosuje je w swoich nowych samochodach. Na szczęście Stellantis wciąż je ma i najnowszą Astrę kupicie nie tylko z doładowanymi trzycylindrowymi benzyniakami, hybrydą plug in, ale także z oldskulowym silnikiem wysokoprężnym. Od niego więc zacznijmy!
https://carsmile.pl/marka/opel
Na papierze znany z innych modeli silnik 1.5 D wygląda tak – 130 KM, 300 NM, 10,7 s od 0 do 100 km/h i to co w sumie najbardziej interesujące – spalanie. Według WLTP: 5,0-4,8 l ON na 100 km. Zanim wsiadłem w Astrę miałem przyjemność testować dwa modele Stellantisa z tym samym silnikiem – Citroena C4 oraz Peugeota 308 SW – obydwa spalały mniej więcej 5 litrów oleju napędowego na 100 km. Biorąc to pod uwagę, spodziewałem się, że Opel nie będzie gorszy!
Co się okazało – nie był, bo… okazał się lepszy. Na testowej trasie spalił średnio 4,1 litra paliwa na 100 km! Tak dobrego wyniku nigdy nie udało mi się tam wcześniej uzyskać, żadnym z testowanych samochodów. Testowa trasa to mniej więcej ¼ miasta, ¼ autostrady i połowa drogami ekspresowymi – najpierw z ograniczeniem do 90, a później do 120. Jakby tego było mało po teście pojechałem Oplem w trasę – łącznie 900 km na drugi kraniec Polski. Z wiatrem, jadąc do 120 km/h (drogi ekspresowe i autostrad), średnie spalanie na komputerze pokładowym, wyszło mi 3,9. Potem wzrosło do 4, dzięki jeździe po mieście, a wracając pojechałem nieco bardziej agresywnie (czyli 140 na autostradzie) i już nie pod wiatr. W Warszawie komputer pokładowy wciąż wskazywał 4,1 l ON na 100 km.
Jak oni to zrobili nie wiem, bo ten sam silnik w innych modelach, palił więcej, ale zrobili – Astra jest bardzo oszczędnym samochodem, a do tego nie musi się wstydzić swoich osiągów, bo dzięki sporemu momentowi obrotowemu ładnie przyspiesza. Warto dodać, że diesel w tym modelu dostępny jest jedynie z ośmiobiegowym automatem. Na ostatnim przełożeniu przy 120 km/h silnik ma 1900 obr./min, przy 140 zaś 2200 – czyli bardzo nisko się kręci.
Producent chwali się, że w kabinie najnowszej Astry, zastosował nam cyfrowy detoks. Ma to być detoks od przycisków. Fakt, Opel w latach poprzednich, często stosował dużą liczbę małych przycisków. Rzeczywiście w najnowszej generacji Asterki przycisków ostało się niewiele, deskę rozdzielczą zdominowały zaś dwa 10-calowe ekrany – jeden jest cyfrowymi zegarami, drugi dotykowym ekranem komputera pokładowego.
Pod nim tylko kilka przycisków do najważniejszych funkcji. Dobrze, że pozostawiono przyciski do sterowania nawiewami i klimatyzacją. W zasadzie tylko to gdzie ma lecieć powietrze, nie daje się ustawić przyciskami i trzeba odpalić wirtualny panel klimatyzacji na ekranie komputera (tak, obsługa jest w dużej mierze, na nim zdublowana). Dość dobrze się to obsługuje – zresztą to samo można napisać także o innych funkcjach pojazdu – detoks wyszedł Oplowi na dobre.
Co prawa niektóre informacje wyświetlane na ekranie komputera mogłyby być większe, ale to tyle jeśli chodzi o obsługę. Zastrzeżenia mam także do piano black, które zastosowano w okolicach wybieraka skrzyni biegów – szybko się brudzi, zresztą podobnie jak ekran komputera.
Dość dużym zaskoczeniem w Astrze jest też pozycja za kierownicą. Nie mam do niej zastrzeżeń, jest dużo lepsza niż w powstałym na tych samych podzespołach Peugeocie 308 (z jego zasłaniającym niektórym kierowcom zegary i-cokpitem. Bardziej chodzi o to, że w Oplu siedzi się bardzo nisko, mi to przypomina pozycję, którą miałem w najnowszej Hondzie Civic. Fajnie czuć dzięki temu samochód, ale samo wysiadanie jak się pewnie domyślacie, najprostsze nie jest! Oczywiście dopuszczam, że to wynik starości, a w wersji mniej mocnej tego, że cały czas testuje auta mniej lub bardziej podwyższone.
Z tyłu też jest dość nisko, ale za to całkiem przestronnie, na pochwałę zasługuje bagażnik z podwójną podłogą, który ma 422 litry pojemności (wersja plug-in dysponuje tylko 352 litrami). Jeśli jednak to za mało, diesla kupicie także w wersji kombi. Ma ona kufer o pojemności 597 litów i nieco dłuższy rozstaw osi, co minimalnie przekłada się na ilość miejsca z tyłu.
Najtańszy wysokoprężny Opel Astra kosztuje 137 800 zł, a testowana przez nas wersja Elegance 143 300 zł. Wersja kombi wyceniona jest o 5 tys. zł więcej. To dość dużo zważywszy na to ile kiedyś kosztowały kompakty, ale 130-konny benzyniak jest raptem o 8 tys. zł tańszy, co w przypadku tak wysokiej ceny, nie jest już tak dużą różnicą jak kiedyś. Dodajmy, że 180-konny plug-in zaczyna się od prawie 180 tys. zł a topowy 225-konny wyceniony został aż na 210 tys. zł.
- bardzo niskie spalanie
- dobra obsługa
- niezłe właściwości jezdne
- utrudnione wysiadanie
- wysoka cena