Coraz mniej jest na rynku klasycznych samochodów kompaktowych i coraz mniej widać ich na drogach. Zastąpiono je modnymi crossoverami i SUV-amu. Na szczęście dla bardziej konserwatywnych klientów wciąż można znaleźć ciekawe propozycje – Astra jest zdecydowanie jedną z nich.
Do testu otrzymaliśmy Astrę hatchback ze 130-konnym benzyniakiem i automatyczną skrzynią biegów o ośmiu przełożeniach. Importer dostarczył nam średnią specyfikację wyposażeniową o nazwie GS. Od razu przypomniały nam się stare Astry GSi, do których oczywiście 130-konnemu Oplu nieco brakuje, ale… sportowe akcenty w najnowszej Astrze też są. Auto, które otrzymaliśmy bazowo wycenione jest na 141 450 zł (styczeń 2024 r.). A jak wyglądają nasze ceny finansowania tego modelu w Carsmile, możecie zobaczyć w linku poniżej:
Astra najnowszej generacji dostępna jest w dwóch wersjach nadwoziowych, ale jeżdżąc przez tydzień testowym samochodem po Polsce, widzieliśmy tylko i wyłącznie hatchbacki. Podobno kombi długo nie było dostępne i dopiero teraz do Polski dociera nieco więcej egzemplarzy Astry z tym nadwoziem. Nie żeby kombi nie było ładne, ale krótsza odmiana nadwoziowa kompaktowego Opla ma wyjątkowo dobrze dobrane proporcje. Do tego wygląda bardzo nowocześnie – zimny niemiecki technologiczny design robi robotę. Jasne, auto powstało na tej samej płycie podłogowej co samochody francuskie, ale w przypadku Opla Stellantis postawił na bardzo dobre wzornictwo i nie poszedł drogą przeklejanie znaczków i wymianie kierownic, którą to drogę stosują niektórzy producenci. Jasne, że auto jest niskie, co sprawia, że nieco trudniej się do niego wsiada i gorzej z niego wysiada, oczywiście w porównaniu z SUV-ami i crossoverami, do których tak bardzo ostatnio się przyzwyczailiśmy.
Gdy już uda się wam wgramolić do nisko zawieszonej Astry, waszym oczom ukaże się morze czarnego plastiku i dwa ekrany o przekątnej 10 cali – jeden to wirtualne liczniki, drugi wyświetlacz komputera pokładowego. Pure panel – tak nazywa to Opel i rzeczywiście jest tu dość purystycznie – nie znajdziecie już tak dużej liczby niewielkich przycisków, do których Niemcy przyzwyczaili nas w starszych generacjach swoich modeli. Na szczęście producent pozostawił ich trochę i nie wszystko sterowane jest z poziomu ekranu komputera. Mamy więc dostęp do większości regulacji temperatury, możemy sterować natężeniem nawiewów, włączyć AC, odmrażanie szyb itp. Jedynie to gdzie ma lecieć nawiew wymaga odpalenia karty nawiewów na ekranie, ale do tego też mamy oddzielny przycisk. Podobnie da się z przycisku włączyć ogrzewanie foteli i kierownicy. Piszemy o tym jako o czymś dobrym, bo świetnie to się sprawdza, tym bardziej, że są auta Stellantisa (np. Alfa Tonale), gdzie takich przycisków skrótów nie ma i trzeba odpalać to z niewielkich ikon na ekranie (co jest bardzo utrudnione). Do tego fakt, że przyciski są prawdziwe liczba informacji wyświetlanych na ekranie nie jest aż tak przeładowana, podobnie zresztą jak i na wirtualnych zegarach.
Pochwalić trzeba też prostą obsługę wybieraka skrzyni biegów – jedynie przycisk P mógłby być większy, bo ciężko się w niego trafia.
Astra ma też bardzo wygodne przednie fotele, ale ilość miejsca na tylnej kanapie jest nieco ograniczona, zwłaszcza gdy z przodu siedzi wysoka osoba i za nią także taka o sporym wzroście (chociaż w zbliżonym technicznie Peugeocie 308 jest pod tym względem jeszcze gorzej). Bagażnik ma ponad 400 litrów i jest ustawny, do tego ma podwójną podłogę.
Nie wiem czy to kwestia tego, że cały czas testujemy samochody podwyższone, czy może fakt, że ta wersja wyposażeniowa nazywa się GS, ale trochę sportowych emocji w Astrze jest. Niska pozycja za kierownicą, dość sztywne zawieszenie, w miarę precyzyjny układ kierowniczy – to wszystko sprawia, że ma się wrażenie jazdy usportowionym samochodem. Oczywiście wóz ma tylko 130 KM, a to wartość która pasowała do auta usportowionego, ale gdzieś tak w 1983 roku. Na szczęście mamy tu ośmiobiegowy automat, który potrafi redukować jak zły – np. z 8. przełożenia do 4., do tego wydając niemalże sportowy dźwięk – łup. Mowa tu o mocnym wciśnięciu pedału przyspieszenia przy ok. 120 km/h na autostradzie. Co prawda miałem wrażenie, że ten sam układ napędowy nieco lepiej działał w Citroenie C5 Aircross, ale i tak Astra z tym silnikiem to idealne połączenie. Jasne, że jest jeszcze diesel, który w trasie przy spokojnej jeździe spalał nam poniżej 4 litrów na 100 km, ale diesle są w odwrocie. 1.2 Turbo w Astrze konsumował około 6,5 litra na ekspresówce pod wiatr i nieco ponad 7 na autostradzie, czyli też całkiem nieźle.
https://carsmile.pl/oferta/opel/astra/kombi-leasing-wynajem-dlugoterminowy
Dobrze, że są jeszcze takie samochody, które mimo swoich dość konserwatywnych założeń, są całkiem nowoczesnymi modelami. Pewnie gdyby nie popularność samochodów podwyższonych ten model Opla byłby hitem, ale obecnie musi przebijać się do świadomości klientów. Póki co nie przebija się zbyt wyraźnie! Jasne, na drogach da się zauważyć pierwsze flotowe Astry, ale to już nie 2000 r., kiedy takie samochody były też pod kościołami, sklepami i pod blokami. Trochę szkoda, bo normalny kompaktowy samochód, który ma dużo mniejsze opory powietrza i jest lżejszy, okazuje się bardzo fajnym środkiem transportu. Do tego mimo swojej nowoczesności, nie jest to auto skomplikowane w obsłudze.