Test łosia – co oznacza, jak się go przeprowadza, które modele aut zdały go najlepiej, a które najgorzej?
Stanowi obowiązkowy sprawdzian każdego nowego modelu samochodu. Świat o nim usłyszał w 1997 roku przy okazji głośnej wywrotki Mercedesa klasy A. Test łosia – co oznacza, jak się go przeprowadza, które modele aut zdały go najlepiej?
Wyobraź sobie, że jedziesz spokojnie zwykłą drogą lub autostradą. Po obu stronach znajduje się las. Jeśli nie ma płotu, jego każdy mieszkaniec, czyli lis, zając, dzik, sarna, może wybiec przed maskę twojego samochód.
Gorzej, gdy będzie to łoś, który w przypadku zderzenia z autem czyni ogromne spustoszenie. Łoś euroazjatycki jest największym współcześnie żyjącym gatunkiem ssaka kopytnego z rodziny jeleniowatych. Jego wyróżniki to przede wszystkim charakterystyczne poroże oraz wyjątkowo długie koniczyny.
Występujący w Polsce podgatunek A, czyli łoś europejski, to największa żyjąca u nas zwierzyna łowna. Obecnie to jednak na tyle rzadki mieszkaniec lasów, że został objęty całorocznym okresem ochronnym.
Łoś może osiągać wysokość do 2,3 m w kłębie i długość ciała wynoszącą od 2,4 do 3,1 m. Samiec waży od 540 do nawet 740 kg. Samica jest lżejsza i osiąga masę wynoszącą 400 kg. Jeśli do tego dodamy bardzo długie nogi, w przypadku zderzenia z tym zwierzęciem, żadne wzmocnienia nadwozia, ani poduszki powietrzne na niewiele się zdają.
Ciało łosia po podbiciu przez przód auta zazwyczaj wpada bezpośrednio do kabiny, łamiąc słupki A i lądując na fotelach. Zazwyczaj ich pasażerowie mają niewielkie szanse na przeżycie, dlatego, gdy łoś wybiegnie przed auto, nie pozostaje nic, tylko go ominąć.
Najlepiej samochodem, który w takiej sytuacji zachowuje się bezpiecznie i stabilnie. Omijanie przeszkody przy dużej prędkości jest właśnie określane jako test łosia.
Skąd wzięła się nazwa test łosia?
To proste – ze Skandynawii, gdzie łoś jest zwierzęciem dość powszechnym. Ba, nawet w niewielkiej Finlandii co roku w wyniku wypadków z jego udziałem ginie około 10 osób. Te rogate zwierzęta najczęściej pojawiają się na drodze poza terenem zabudowanym. Czyli tam, gdzie samochód jedzie z dość dużą prędkością.
Termin test łosia został wymyślony… No właśnie, tutaj zdania są podzielone. Jedni uważają, że przez dziennikarzy szwedzkiego magazynu Teknikens Varld, który od 1983 roku systematycznie poddaje auta temu sprawdzianowi i publikuje jego wyniki.
Z kolei drudzy są zdania, że nazwa ta po raz pierwszy padła z ust dziennikarza niemieckiej gazety Suddeutsche Zeitung. Miało to miejsce po tym, gdy Mercedes klasy A został przewrócony w teście wymijania przeszkody. Próba została przeprowadzona przez Teknikens Varld wraz z programem telewizyjnym Trafikmagasinet.
Wcześniej podobny test służył do oceny przyczepności opon w celu sprawdzenia ich osiągów. Nosił nazwę test manewru wymijającego (Undanmanöverprov) i powstał w latach 70. XX wieku.
Obecnie test łosia jest obowiązkowy przy homologacji każdego nowego modelu samochodu. Ma on ocenić, jak dobrze dany pojazd omija nagle pojawiającą się przeszkodę. Określany jest normą ISO 3888-2.
Obok Teknikens Varld test łosia przeprowadza również hiszpański kanał km77. W jego przypadku za zdaną próbę przewiduje się pokonanie jej z prędkością najazdową 77 km/h.
Warunki zdania testu łosia
Z reguły na drogach pozamiejskich samochody mogą się poruszać z prędkością od 90 do 140 km/h. Jeśli przed autem nagle pojawia się przeszkoda, kierowca najpierw hamuje, jednak przy prędkości – przyjmijmy, że jest to około 100 km/h – zatrzymanie się przed np. zwierzęciem jest niemożliwe.
Oznacza to konieczność ominięcia przeszkody – po rozpoczęciu hamowaniu, gdy prędkość spadnie do około 70 km/h (optymalnie to 69 km/h). Dlaczego akurat mówimy o takiej prędkości? Na podstawie przeprowadzonych eksperymentów udowodniono bowiem, że przy takim tempie jazdy auta najczęściej ulegają wypadkom z udziałem zwierząt.
Ważne jest więc, aby kierowcy nauczyli się jak szybko unikać takiego zderzenia. Z kolei samochody muszą być konstrukcyjnie dostosowane do wspomnianego wcześniej manewru. Właśnie temu służy test łosia, który firmy motoryzacyjne najpierw przeprowadzają we własnym zakresie, aby odpowiednio zestroić elementy zawieszenia swoich modeli.
Jak przebiega test łosia?
Test łosia, który jest określony normą ISO 3888-2, zawsze odbywa się tak samo. Czyli:
- samochód jest rozpędzany do prędkości 100 km/h
- następnie ma miejsce hamowanie
- ostra zmiana pasa ruchu (około 2 m przed przeszkodą)
- powrót samochodu na poprzedni tor jazdy
Test nie jest wykonywany jednokrotnie dla każdego modelu samochodu. Kierowca testowy wraz z kolejnymi przejazdami zwiększa prędkość (czyli ogranicza hamowanie), aż do momentu kiedy samochód wpadnie w poślizg, przewróci pachołki lub zacznie się obracać. Wtedy jest mu zaliczany wynik ze wcześniejszej próby.
W każdym przypadku test łosia przeprowadza się na suchym torze asfaltowym, a samochód jest w pełni załadowany.
Przypadki Saaba i Mercedesa
Nieistniejąca już marka Saab od 1948 roku prowadziła statystyki wszystkich wypadków drogowych z udziałem zwierząt. Na ich podstawie Szwedzi dokonali licznych zmian w swoich modelach. W pierwszej odnotowanej kolizji zginął niejaki Julian Shermis. Uderzył właśnie w łosia.
I tak, ze względów bezpieczeństwa zapłon w większości modeli Saaba znajdował się nie na kolumnie kierownicy, tylko na tunelu środkowym, obok dźwigi zmiany biegów. Wynikało to z faktu, że u zbyt wielu prowadzących występowały obrażenia spowodowane ciężkimi modułami zapłonowymi, zamontowanymi w tradycyjnym miejscu. To właśnie z powodu dużej liczby wypadków z udziałem łosi (6100 w ciągu ponad 60 lat) w samochodach Saaba stosowano również wytrzymałą przednią szybę i wzmocnione słupki A.
Erę testu łosia zapoczątkował przypadek Mercedesa klasy A – pierwszego małego samochodu tej niemieckiej marki. Kierowca testowy szwedzkiego magazynu Teknikens Varld – Robert Collin – przewrócił auto ze Stuttgartu podczas próby wymijania przeszkody przy prędkości zaledwie 60 km/h.
Powód? Zła konstrukcja podwozia z tendencją samochodu do przewracania się przy wykonywaniu nagłych manewrów. W efekcie tych zdarzeń w słowniku motoryzacyjnym pojawiła się nazwa test łosia, a pierwszy mały Mercedes zaliczył bardzo gorzki debiut.
Od razu po ogłoszeniu wyników wycofano 17 tys. sprzedanych już aut. Z kolei Daimler – właściciel niemieckiej marki – został zmuszony do wydania 250 mln dolarów na ulepszenia i zmiany techniczne w klasie A. Najważniejszym z nich było zastosowanie układu ESP. Czyli stabilizacji toru jazdy. W efekcie wszystkich zabiegów z powtórzonego testu łosia Mercedes wyszedł już obronną ręką.
Które modele samochodów są najlepsze w teście łosia?
Magazyn Teknikens Varld także i dzisiaj przeprowadza testy łosia. W rezultacie dysponuje listą modeli, które od 1983 roku spisały się najlepiej i najgorzej w tej próbie (znajdziesz ją TUTAJ).
Co ciekawe, nieustannie od 1999 roku na szczycie zestawienia, z prędkością 85 km/h, widnieje… Citroen Xantia Activa, zaopatrzony w hydropneumatyczne zawieszenie Hydractive. Zapewnia ono nie tylko pierwszorzędny komfort, ale również doskonałe prowadzenie i wysoką stabilność, którą poprawia dodatkowo system SC CAR. Jakie jest jego zadanie? Ograniczyć przechyły nadwozia w zakrętach.
Na drugiej pozycji widnieje Nissan Qashqai DIG-T 160 Acenta (2019 r.), który razem z Xantią wyprzedza poważne pojazdy sportowe. Japońskie auto uzyskało prędkość 84 km/h, pozostawiając za sobą Audi R8 V10 Plus 5.2 FSI quattro (2017 r.) oraz McLarena 675 LT (2015 r.). Oba te modele pokonały próbę z prędkością 83 km/h.
Lista samochodów, które przejechały test łosia z prędkością 82 km/h jest znacznie dłuższa. Obejmuje: Mercedesa AMG GT S (2015 r.), Porsche 992 GT2 (2004 r.), Porsche 997 Carrera S4 (2008 r.), Porsche 911 GT3 RS (2008 r.), oraz Porsche 997 GT2 (2008 r.).
W przypadku elektryków najlepszy wynik uzyskała Tesla Model 3. Dzięki nisko położonemu środkowi ciężkości i pomimo wysokiej masy własnej, to amerykańskie auto pokonało próbę z prędkością 78 km/h. Również niezły wynik zanotował Model X, w przypadku którego pokonanie próby także poprawia nisko umieszczony i ciężki akumulator trakcyjny. Dodatkowo ogranicza on ryzyko wywrotki.
Ile wynosi przeciętna prędkość samochodów w teście łosia? Przyjmuje się, że nowoczesne sedany klasy średniej są w stanie pokonać próbę z prędkością 72-73 km/h. Na samym dole zestawienia znalazł się trzykołowy Reliant Rialto, który w 1983 roku uzyskał 43 km/h.
O 11 km/h lepszy wynik osiągnął, przedostatni w tabeli wszechczasów, Citroen C4 Picasso HDi w 2007 roku. Identyczną prędkość 54 km/h uzyskały także Ford Ranger Double Cab XLT (2007 r.) oraz Mazda BT-50 Double Cab Exclusive (2007 r.).
Samochody, które nie przeszły testu łosia
Z testem łosia nie poradziły sobie choćby hybrydowe modele koncernu Volkswagen. Były to aktualne jeszcze generacje Volkswagena Passata oraz Skody Superb. Oba samochody – zresztą oparte na tej samej platformie MQB i zbliżone konstrukcyjnie – wykazywały oznaki niestabilności przy 68 km/h, a gdy prędkość wzrosła – wpadły w poślizg przy wyjeździe ze zmiany pasa ruchu. Przód Skody przesunął się w bok, a auto następnie obróciło się.
Powodem takiego zachowania zarówno Volkswagena, jak i Skody jest ciężki akumulator trakcyjny, zamontowany z tyłu. W efekcie stanowi on wahadło, które w sytuacjach krytycznych mocno zakłóca stabilność obu samochodów. Ciekawostka: zwykłe odmiany Passata i Superba bezbłędnie przechodzą test łosia.
Kilka razy badanie oblała również Toyota RAV4, która z trudem uzyskała wymaganą prędkość 69 km/h, nim jej tył wpadł w poślizg. Co więcej, zdarzało się, że koła tego auta odrywały się od nawierzchni.
Według Szwedów z Teknikens Varld crossovery zdecydowanie gorzej sprawdzają się podczas testu łosia niż auta osobowe. Rzadko zdarza się, że są w stanie dwukrotnie wyminąć przeszkodę przy prędkości 68 km/h.
Ale najbardziej niebezpieczne są niewielkie modele klasy A i B o rozstawie osi mniejszym niż 2,5 m. Dlaczego? Krótka odległość pomiędzy osiami sprawia, że przy nagłych manewrach auto szybko osiąga kres swoich możliwości.
Poza tym modele małe i miejskie przy hamowaniu mają tendencję do unoszenia tylnych kół, a kolejny manewr podczas badania prowadzi do dużych przechyłów ich nadwozi. W rezultacie nie są w stanie osiągnąć w teście łosia prędkości wyższej niż 62-63 km/h i wykazują tendencję do dachowania.
Z testem łosia przegrały również Ford Ranger, który okazał się zbyt duży i ciężki, Porsche Macan czy Jeep Grand Cherokee. W jego przypadku, po wprowadzeniu zmian, udało się zdać egzamin z omijania przeszkody.
Autem, o którym przez chwilę stało się głośno, był również Ford Focus. Szwedzi z magazynu Teknikens Varld wytykali mu trudne prowadzenie.
Podsumowanie
Bez dwóch zdań, dzięki testowi łosia samochody stały się bezpieczniejsze. Zaopatrzone w odpowiednio zestrojone elementy zawieszenia, a także w systemy stabilizujące tor jazdy, coraz rzadziej zaskakują już kierowców podczas wymijania przeszkody.
Ale nadal nie są doskonałe. Inaczej Teknikens Varld nie miałby za wiele do roboty.