Nowy Range Rover Sport – 7 rzeczy na TAK i 1 na NIE. Pierwsza Jazda.
Od momentu powstania jest mniejszym, tańszym i jednocześnie bardziej dynamicznym bratem „dużego” Range Rovera. Właśnie zadebiutowała trzecia generacja tego samochodu – oparta na nowej platformie, z tylną osią skrętną oraz z hybrydowym układem plug-in. Oto 7 rzeczy za i 1 przeciw nowemu Range Roverowi Sportowi p510e, jakie poznaliśmy przy okazji pierwszych jazd tym autem.
Choć nazwa tego samochodu sugeruje sportowe doznania, do tej pory próżno było ich szukać. No może z pominięciem potężnego, 585-konnego wariantu SVR. W innych odmianach Range Rover Sport, owszem przekonywał komfortem, jednak miał dość ciężką i zwalistą naturę. Oczywiście, typowo dla modeli swojej marki, wyróżniał się swoją wszechstronnością, ujawnianą po zjechaniu z asfaltu.
Auto trzeciej generacji, podobnie jak aktualny „duży” Range, zostało opracowane na nowej platformie konstrukcyjnej, określanej jako MLA-Flex. Drugi człon znakomicie ją opisuje. Dlaczego? Otóż umożliwia ona napędzanie nowego Range Rovera Sporta nie tylko za pomocą jednostek spalinowych, ale również hybrydowych oraz… silnika elektrycznego (TUTAJ dowiesz się, jak działa auto na prąd).
Taka odmiana w gamie tego modelu pojawi się w 2024 roku. Tymczasem w ofercie, obok 3-litrowego turbodiesla w 3 wariantach mocy (249, 300 i 350 KM), 3-litrowej, 400-konnej jednostki benzynowej oraz potężnego 4,4-litrowego V8, pochodzącego od BMW, znalazły się dwie hybrydy z możliwością ładowania baterii z gniazdka.
Słabsza, czyli p440e, wytwarza 440 KM, natomiast mocniejsza (p530e) – oddaje kierowcy do dyspozycji 510 KM. Obie korzystają z 48-voltowej instalacji elektrycznej, turbodoładowanej benzynowej jednostki napędowej 3.0 R6 oraz ze 143-konnego silnika elektrycznego, umieszczonego w obudowie skrzyni biegów. Dzięki temu rozwiązaniu moment obrotowy zawsze trafia do kół obu osi (TUTAJ poznasz rodzaje napędu na cztery koła).
Ale tak naprawdę clou programu modeli hybrydowych stanowi ogromny akumulator o pojemności użytkowej wynoszącej 31,8 kWh (38,2 kWh – nominalnie), czyli porównywalnej z niektórymi samochodami o napędzie czysto elektrycznym. Przykład? Honda e dysponuje pojemnością użytkową o wartości 28,5 kWh, a podstawowa wersja Fiata 500 – 23,8 kWh.
Efektem zastosowania tak potężnej baterii jest równie potężna masa własna Range Rovera Sport p510e, wynosząca 2735 kg. Dodatkowo wpływa na nią fakt, że mocniejszy plug-in występuje wyłącznie w znakomicie wyposażonej i bardzo drogiej wersji Autobiography. Jej cena startuje z pułapu, bagatela, 716 800 zł. Dla porównania do p440e Anglicy przyczepiają metkę z kwotą 519 400 zł.
A jaki jest najnowszy Range Rover Sport? Oto 7 rzeczy przemawiających za nim i 1 przeciw:
Range Rover Sport: wyrafinowany na asfalcie
Choć nowy Sport nie osiąga poziomu dynamiki typowego dla hybrydowego Porsche Cayenne, żarty już się skończyły. Auto na asfalcie jest praktycznie pod każdym względem lepsze niż poprzednik. Zasługa w tym przede wszystkim nadwozia o sztywności wyższej o 35% niż w przypadku modelu starszej generacji, tylnej osi skrętnej (seryjna w topowych odmianach) oraz nowo opracowanego układu kierowniczego.
W rezultacie „mniejszy” Range na drodze okazuje się całkiem zwarty i całkiem szybki w reakcjach. Bez dwóch zdań imponuje jego układ kierowniczy. Bardzo precyzyjny, reaktywny i komunikatywny jest bodajże najjaśniejszym elementem układu jezdnego Sporta. Choć przeważnie pracuje lekko, pozwala w łatwy sposób „przestawiać” samochód na drodze. A przy tym wysyła wystarczająco dużo informacji o tym, jak daleko pozostało do granicy przyczepności. Blisko niej pojawia się dodatkowy sygnał w postaci piszczenia przednich kół.
Owszem, Range Rover Sport nadal nie jest samochodem, który pcha kierowcę do szybkiej jazdy, ale teraz prowadzi się wyraźnie lepiej niż wcześniej. Trzeba tylko w odpowiedni sposób zarządzać jego masą. Dzięki tylnej osi skrętnej w zakręty wchodzi z kolei ze znacznie mniejszym wysiłkiem (TUTAJ przeczytasz o technice pokonywania zakrętów).
W najostrzejszym trybie Dynamic auto staje się nieco bardziej „napięte” niż w innych ustawieniach. Oznacza to, że mocniej odczuwa się niedoskonałości drogi, silnik pracuje bardziej donośnie, a przechyły nadwozia są mniejsze. Range Rover Sport nawet w takim ustawieniu absolutnie nie staje się męczący.
Szkoda tylko, że 23-calowe koła, pomimo adaptacyjnego zawieszenia pneumatycznego, na gorszej nawierzchni zakłócają komfort jazdy, a duże lusterka zewnętrzne przy wysokich prędkościach stają się zbytnim źródłem hałasu.
Bez kompromisów w terenie
Sport to prawdziwy Range Rover. Czyli samochód bardzo wszechstronny, który w terenie potrafi zawstydzić większość mniejszych i lżejszych SUV-ów. Aby się o tym przekonać wystarczy przeanalizować jego maksymalny prześwit o wartości 27,4 cm w wariancie p510e, czy kąt natarcia, zejścia i rampowy. Wynoszą one odpowiednio 33,0, 24,5 i 30,0 stopni.
Co więcej, auto jest zaopatrzone w skrzynię redukcyjną oraz w kilku innych udogodnień, jak choćby aktywne asystent zjazdu ze wzniesienia czy terenowy tempomat, które zwiększają komfort jazdy poza asfaltem. Większość roboty poza drogą wykonuje za kierowcę zmyślna elektronika systemu Terrain Responase 2. Oferuje on 5 trybów, przewidzianych na różne rodzaje nawierzchni, oraz ustawienie automatyczne.
Typowo dla siebie, Anglicy podczas pierwszych jazd dali możliwość spróbowania tego, co potrafi Sport poza asfaltem. Najmocniejszy wariant P530 został puszczony w bardziej wymagający teren z ostrymi podjazdami, wąskimi i krętymi kamiennymi przeprawami (tutaj dodatkowo pomaga tylna oś skrętna), czy stromymi zjazdami. Ze wszystkimi przeszkodami radził sobie wyśmienicie.
Zadaniem kierowcy było jedynie korzystanie z odpowiednich ustawień i dodawanie gazu. W najbardziej wymagających partiach poczynaniami prowadzącego z zewnątrz kierowali instruktorzy, którzy odpowiednimi gestami wskazywali jak mocno skręcić kierownicę czy jak dużo gazu dodać (TUTAJ poznasz najlepsze auta w teren).
Ba, kilka zjazdów było tak ostrych, że należało się pochylić na fotelu, aby zobaczyć instruktorów. Inaczej zasłaniała ich… podsufitka. Ale i p510e w terenie potrafi wiele. Oczywiście, w jego przypadku bardziej grząskie miejsca mogą sprawiać kłopoty, ze względu na wyższą o ponad 200 kg masę własną. Głębokość brodzenia Range Rovera Sporta to imponujące 90 cm.
Range Rover Sport: duży zasięg w trybie elektrycznym
Hybrydowy układ napędowy znakomicie sprawdza się przy niewielkich prędkościach w mieście i poza nim. Odznacza się bardzo stanowczymi reakcjami oraz płynną pracą. Przy tym zapewnia sportowe osiągi, które najlepiej wyraża 5,4 s, niezbędne do osiągnięcia prędkości 100 km/h.
Korzystanie z maksymalnych osiągów powoduje wzrost hałasu w kabinie. Do głosu dochodzi wtedy, przyjemnie, warkotliwie brzmiąca jednostka spalinowa, która w duecie z silnikiem elektrycznym zapewnia kierowcy praktycznie stały dostęp do potężnego momentu obrotowego. Wynosi on 700 Nm pomiędzy 1000 a 5000 obr./min, dzięki czemu napęd z łatwością radzi sobie z ogromną masą samochodu. 8-biegowy automat ZF, który szybko żongluje biegami, po ostrym dodaniu gazu bywa czasem niezbyt zdecydowany.
Według Brytyjczyków na samym prądzie mniejszy Range pokona dystans 113 km. Ale wielka bateria znakomicie sprawdza się przy normalnej jeździe. Na testowej trasie liczącej 140 km i prowadzącej w 1/4 autostradą, a w 3/4 niezbyt stromymi drogami górskimi, auto zużyło niecałe 6 l benzyny na 100 km oraz niemal cały prąd. Z kolei bez pomocy „elektronów” i na zbliżonym dystansie zapotrzebowanie na paliwo wzrosło już do nieco ponad 10 l/100 km (TUTAJ poznasz najmniej awaryjne hybrydy).
Co istotne, baterię można ładować prądem stałym z mocą sięgającą 50 kW.
Znakomite multimedia
Nowy Sport otrzymał ten sam system multimedialny, co „duży” Range. Oznacza to znakomitej rozdzielczości, szybko działający ekran o przekątnej 13,1 cala oraz przeważnie intuicyjną obsługę.
Menu jest czytelne, a jego poszczególne poziomy – bardzo uporządkowane. W rezultacie zarządzanie nawigacją, telefonem czy systemem audio okazuje się niemal tak proste, jak tabletem z systemem Android.
Range Rover Sport: wspaniałe materiały i wykończenie
Rysunek deski rozdzielczej oraz wykończenie Sporta odpowiadają temu, co można znaleźć w „dużym” Range’u. Oznacza to wspaniałą skórę na fotelach oraz wysokiej jakości materiały, także sztuczne. Jednym z nich jest Ultrafabrics, czyli ekologiczna, wegańska skóra, zachowująca jej właściwości, ale o 30% lżejsza oraz generująca w procesie produkcji o 1/4 mniej dwutlenku węgla. Wyłożoną nią m.in. deskę rozdzielczą i boczki drzwi.
Tutaj nie ma miejsca absolutnie na zwyczajność czy przeciętność. Ba, w najbogatszych wariantach można sobie zażyczyć inkrustacje z drogich naturalnych materiałów.
Ogromna przestrzeń w kabinie
Kabina Range Rovera Sporta bez problemu pomieści komplet pasażerów, a podłoga drugiego rzędu jest płaska. Z przodu, co typowe dla modeli brytyjskiej marki, fotele zostały mocno przesunięte w kierunku drzwi, co ma pomóc w obserwowaniu otoczenie przy jeździe w terenie.
Bagażnik mieści 765 l (maksymalnie: 1701 l), a korzystanie z niego ułatwia panel służący do regulacji prześwitu.
Dobrze działające systemy wsparcia
Także i pod tym względem Range Rover Sport nie ma się czego wstydzić na tle niemieckich rywali. Liczne systemy wsparcia kierowcy, jak utrzymywanie na pasie ruchu czy adaptacyjny tempomat z asystentem kierowania działają pewnie, wzbudzając na drodze zaufanie.
W terenie kierowcę wspomaga zestaw kamer, który umożliwia choćby obserwację tego, na co trafiają koła Sporta (TUTAJ poznasz najważniejsze systemy bezpieczeństwa).
Brzydka obudowa głośników
Największy zgrzyt nie tylko w „dużym” Range’u, ale i w Sporcie. Na domiar złego, znajdujący się praktycznie zawsze na widoku. Mowa o osłonach głośników firmy Meridian, umieszczonych na górnych krawędziach przednich drzwi, na dolnej wysokości lusterek zewnętrznych.
Zostały one wykończone słabo wyglądającym i dość tanim czarnym plastikiem. W rezultacie do reszty kabiny pasują jak siodło do krowy czy też trampki do garnituru, choć w tym drugim przypadku znajdą się z pewnością tacy, co uważają inaczej.
Jak powinno to wyglądać? Wystarczy spojrzeć na kabiny podobnej wielkości Audi czy Mercedesów.
Podsumowanie
Nowy Range Rover Sport pod każdym względem jest lepszy niż poprzednik. W odmianie p510e zapewnia znakomite osiągi, duży zasięg na prądzie oraz niewielkie zużycie paliwa (pod warunkiem naładowania baterii). Imponuje jakością, wyposażeniem oraz poziomem systemów multimedialnych i wsparcia. Na drodze również wykonał ogromny postęp, a w terenie nadal wyznaje wartości, z których modele jego marki są znane od dziesięcioleci.
W rezultacie nowy Range Rover Sport p510e to synonimem jednego samochodu do wszystkiego.