Renault Megane E-Tech. Stara nazwa, nowy samochód. Elektryczny. | Pierwsza jazda
Renault Megane E-Tech z poprzednikiem wspólną ma tylko nazwę. Czy to więc piąta generacja popularnego francuskiego auta kompaktowego, czy zupełnie nowy samochód?
Trzeba mieć odwagę, ucinając lep kurze znoszącej złote jaja. No bo czym innym jest uśmiercenie Renault Megane? I choć niektórzy twierdzą, że piąta generacja najpopularniejszego auta kompaktowego to cały czas, ten sam kompakt tylko w wersji elektrycznej, z poprzednikiem Megane wspólną ma tylko nazwę. I od razu warto wyjaśnić jedną kwestię. Megane elektryczne (w wersji BEV) to nie pierwsze auto napędzane prądem tej marki. Francuzi mają tutaj spore doświadczenie. Pamiętacie Renault Zoe? Zadebiutowało dokładnie 10 lat temu. W tym samym czasie pojawiło się dwuosobowe auto o nazwie Twizzy, także elektryczne. Pokażcie mi więc inną markę, która tak wcześnie zaczęła w elektromobilność?
Wróćmy jednak do Megane. To bez wątpienia od nowa wymyślony i zaprojektowany samochód elektryczny, zbudowany przy użyciu nowych podzespołów. Ktoś powie przepiękny, ktoś inny doda — żywcem wyciągnięty spod ręki projektanta. Linie nadwozia faktycznie robią wrażenie. Odważne, nowoczesne, muskularne, a jednocześnie subtelne. No ale to kwestia gustu.
Era dinozaurów
Bez wątpienia nowe Renault Megane E-Tech zrywa z cała tą spalinową przeszłością i dziedzictwem marki, pisząc historię od nowa. Brzmi może i górnolotnie, ale o pierwszym kompaktowym, dość okrągłym Megane z 1996 roku pamiętają już tylko dinozaury.
Takich kontynuacji i kolejnych generacji starych modeli rynek motoryzacyjny dzisiaj już nie chce. Nie chcą klienci. Bo jeśli mówimy o samochodach elektrycznych, to chcemy nowości, nie kontynuacji. Właśnie dlatego losy takich legend jak Volkswagen Golf, Honda Civic, Ford Focus i Mondeo są już przesądzone. Niebawem znajdziemy je już tylko w muzeum. W ich miejsce wjeżdża nowe. I dobrze.
Ładne niewiadomo co
Renault Megane E-Tech Anno Domini 2022 to więc przyszłość we Francuskim wydaniu dostępna dzisiaj. Nowoczesny samochód o sylwetce, która nie ma jeszcze nazwy. Nie została sklasyfikowana, bo to niby kompakt, niby crossover, niby kombi, niby SUV a na dodatek z ponad trzynastocentymetrowym prześwitem. Ot nadwozie uniwersalne, nie za duże z zewnątrz, ale dzięki baterii umieszczonej pod podłogą i elektrycznemu napędowi (jeden silnik, napęd na przód) z przestronnym wnętrzem i nowoczesnymi rozwiązaniami.
Nie brakuje tu schowków, półek i półeczek. Choćby na telefon z funkcją ładowania indukcyjnego czy na inne drobiazgi w miejscu tunelu środkowego. Ba, są też tam przegródki, które można dowolnie ustawiać.
20 cali to standard
Z kolei z zewnątrz nie brakuje chowanych w nadwoziu klamek, no i olbrzymich kół. W tej wersji wyposażenia (Techno) 20-calowa felga to standard. Trudno zatem się dziwić, że auto wygląda zgrabnie. Gorzej, gdy obręcze mają tylko 18 cali. Równie duże co koła jest też logo marki na grillu samochodu. Taki mamy dzisiaj klimat, a raczej trend. Efekt jest taki, że na dużych kołach czuć każde torowisko i każdą nierówność. No, chyba że jeździmy wyłącznie po równych drogach.
Najważniejsze, że za kierownicą siedzi się naprawdę nisko. Dokładnie mówiąc fotel, można mocno obniżyć, a to w przypadku wielu samochodów nie do końca jest oczywiste. Za to świetnie wpływa na wrażenia z jazdy. Czujesz samochód każdą częścią ciała, w tym tą, na której siedzisz.
Na desce rozdzielczej oczywiście ekrany dotykowe, jeden zamiast tradycyjnych zegarów, drugi ustawiony w pionie w centralnym punkcie deski rozdzielczej. System infoteinment to Android Automotive ze wszystkimi dobrodziejstwami. Bycie online to przecież dzisiaj podstawa.
I tylko nie wiedzieć, dlaczego po prawej stronie kierownicy inżynierowie Renault umieścili nie jedną, nie dwie a aż trzy dźwignie do obsługi urządzeń pokładowych. Do tego manetki od rekuperacji (czyli de facto cztery różne przełączniki). Trochę tego za dużo, szczególnie jak na erę ekranów dotykowych. Tydzień nie wystarczył, by odróżnić dźwignię zmiany biegów z wycieraczkami.
Jakości wykończenia nowemu Renault odmówić nie można, tym bardziej, jeśli na desce rozdzielczej zamiast plastiku pojawia się prawdziwa tkanina, miękka, przyjemna w dotyku i na dodatek jeszcze z recyklingu. Ta sama z resztą, którą wykorzystano do obszycia miękkich foteli.
Renault jak Nissan
Renault Megane E-Tech powstało na platformie aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi. Konstrukcja CMF-EV posłużyła także do budowy Nissana Ariya i jest rozwinięciem opracowanej w 2013 roku modułowej platformy wykorzystywanej do budowy naprawdę wielu różnych samochodów trzech marek. Sama platforma ma kilka odmian, a wersja EV przeznaczona do wyłącznie do elektrycznych samochodów to jej najnowocześniejsze wcielenie. Właśnie dlatego poprzednie, spalinowe Megane, w wersji nie wiedzieć czemu także E-Tech, było hybrydą zbudowaną na kompletnie innej platformie.
Elektryczne Renault Megane E-Tech może być za to wyposażone w silnik o mocy 130 lub 218 KM i baterie o pojemności 40, lub 60 kWh, co przekłada się na deklarowany zasięg 300 lub 450 km. Dużo? Mało? W przypadku tej większej baterii realny zasięg to 400 km, a zużycie energii na setkę to około 16 kWh. Ale wiadomo, w przypadku samochodów elektrycznych równie dobrze może to wystarczyć na 150 km. Wszystko zależy od pogody, prędkości i wielu innych czynników.
Moim zdaniem
Właśnie dlatego nie ma się co rozpisywać, ile trwa ładowanie i czy da się dojechać Renault Megane E-Tech z Warszawy do Paryża, czy z Poznania do Krakowa. Pewnie, że się da. Ładować auto można szybko i drogi lub wolno i tanio. Znacznie ważniejsze jest to, że samochód w obu wersjach silnikowych jest przygotowany do ładowania prądem zmiennym o maksymalnej mocy 22 kW lub prądem stałym do 85 kW w przypadku wersji EV40 i do 130 kW (EV60).
Najważniejsze, że nowe Megane prowadzi się naprawdę przyjemnie. Kabina jest dobrze wyciszona, zawieszenie miękko zestrojone. Nie czuć w nim olbrzymiej masy jak to bywa w wielu innych elektrycznych autach, bo Megane waży niemal tyle, co średniej klasy spalinowy kompakt. 1540 lub w wersji z większą baterią 1630 kg jak na dzisiejsze standardy to naprawdę niezły wynik.
A jeśli dodamy do tego przestronne wnętrze i nowoczesne nadwozie mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że po latach eksperymentów z różnego rodzaju modelami, Renault Megane E-Tech wróciło nomen omen do korzeni i znowu zaproponowało dobrze skrojone auto klasy średniej. Klasy średniej, która dzisiaj obliczona jest przynajmniej na 161 900 zł. Jeśli zechcemy większych zasięgów i większej mocy to trzeba do tego dołożyć ponad 20 tys. zł.
Biorąc pod uwagę konkurencję, czyli m.in. dość starego już Volkswagena ID.3 i bliźniaczą Cuprę Born, a także Kię Niro EV, Citroena e-C4 i Nissana Leaf Renault może z optymizmem patrzeć w przyszłość.