Formuła 1: najdziwniejsze firmy sponsorskie w historii. Zestawienie
Piramidy finansowe, ukryte marki papierosów czy serwisy randkowe dla bogatych staruszków widniejące na bolidach. Formuła 1: oto najdziwniejsze firmy sponsorskie w historii królowej sportów motorowych.
Nie ulega wątpliwości, że Formuła 1 to sport, w którym rządzą ogromne pieniądze. Wynika to nie tylko z kolosalnych kosztów rozwoju i budowy samochodów, ale również z samej logistyki, pochłaniającej co roku dziesiątki milionów dolarów. Jeśli do tego dorzucimy jeszcze gaże kierowców, szefów teamów, prawa telewizyjne oraz setki milionów widzów przed ekranami telewizorów – rodzi się z tego obraz imponującej maszynki do wydawania i… zarabiania pieniędzy.
Bycie częścią tej karuzeli stanowi dla firm ogromną nobilitację, prestiż oraz znakomity sposób na budowanie globalnej świadomości marki. Przykładowo w lutym 2022 roku Oracle zawarł z Red Bullem umowę, według której rocznie przez 5 sezonów ma wpompowywać do jego budżetu od 75 do 90 milionów dolarów. Z kolei na stroju aktualnego mistrza świata – Maxa Verstappena, reprezentującego zespół Red Bull – widnieje aż 20 firm sponsorskich. Oczywiście, każda z nich płaci za to ogromne pieniądze.
I choć w Formule 1 nie powinno być przypadkowych sponsorów, w jej historii bywało z tym różnie. Zespoły, często znajdujące się na granicy wypłacalności, podpisywały umowy z podejrzanymi firmami, których właściciele niejednokrotnie okazywali się po prostu oszustami (TUTAJ przeczytasz o ewolucji opon).
W naszym zestawieniu: najdziwniejsze firmy sponsorskie w historii F1.
Eyetime, Lyoness i myWorld – piramida finansowa
Choć nazwy są różne, to tak naprawdę jedna firma. Powstała w 2003 roku, jako Lyoness International AG, występuje m.in. jako myWorld, Eyetime, Lyoness czy Lyconet. Według BE Konflikt Management, Lyoness International AG to nic innego, tylko piramida finansowa, której działalność została zakazana np. w Norwegii z powodu nielegalnych praktyk biznesowych. Z kolei we Włoszech nałożono na nią grzywną w wysokości 3,5 mln dolarów.
Mimo tego, należące do niej marki sponsorowały nie tylko wybrane Grand Prix, ale nawet niektóre zespoły Formuły 1. Czym zajmuje się Lyoness International AG? Celem firmy jest oferowanie użytkownikom zwrotu gotówki za zakupy. Mogą oni uzyskać zwrot od 3 do 5%, jeśli zrekrutują wystarczającą liczbę nowych osób, które również będą mogły uzyskać podobny rabat.
Sugarbook – serwis randkowy dla bogatych
Sugarbook to serwis randkowy, w którym starsi, dobrze sytuowani finansowo mężczyźni mogą poznawać młode kobiety. Był on jednym ze sponsorów tytularnych Grand Prix Singapuru w 2018 roku, a na dodatek razem z Maritni – współorganizował „głośną” imprezę przed wyścigiem Formuły 1.
I choć serwisowi Sugarbook nie można zarzucić nielegalnych praktyk, sam pomysł na działalność budzi pewne obawy natury moralnej. Otóż to nic innego, jak… sponsoring. Oczywiście, nikt tutaj nikogo do niczego nie zmusza, jednak przypinane firmy o takiej działalności do królowej sportów motorowych po prostu nie przystoi.
Z drugiej strony, jeśli w grę wchodzą duże pieniądze, raczej nie ma, że „nie przystoi” (TUTAJ prześledzisz historię elektryków).
Zestawienie Formuła 1: najdziwniejsze firmy sponsorskie – Rich Energy
W zestawieniu Formuła 1: najdziwniejsze firmy sponsorskie z pewnością nie mogło zabraknąć Rich Energy. Firma ta po raz pierwszy zwróciła na siebie uwagę w 2018 roku, kiedy jej szef – William Storey – próbował przejąć borykający się z problemami zespół Force India. Jego wysiłki poszły jednak na marne, a firma w końcu trafiła w ręce Lawrence’a Strolla.
Później Storey rozpoczął negocjacje z Williamsem. Ba, był widziany w towarzystwie Claire Williams podczas Grand Prix USA, gdzie miało dojść do podpisania umowy sponsorskiej. Ale zanim to nastąpiło, Storey odwiedził jeszcze garaż Haasa, gdzie spotkał się z szefem zespołu – Guentherem Steinerem – i rozpoczął z nim negocjacje.
Ostatecznie drogi Rich Energy i Williamsa się rozeszły, a wkrótce Haas ogłosił podpisanie umowy sponsorskiej na 2019 roku z firmą, reprezentowaną przez Storeya. W efekcie Rich Energy zostało sponsorem tytularnym Haasa, a samochody Amerykanów otrzymały malowanie, odpowiadające czarno-złotym barwom tego producenta napojów energetycznych.
Rich Energy – trudne małżeństwo z Haasem
Nowe malowanie pokazano światu w prestiżowym Royal Automobile Club w Londynie. Kiedy zespół rozpoczynał przedsezonowe testy, wydawało się, że wszystko jest w porządku. Ale z biegiem czasu zaczęły się pojawiać coraz większe wątpliwości, czy Rich Energy będzie w stanie sprostać potrzebom finansowym Haasa.
Nieco później – w maju 2019 roku – firma Whyte Bikes wytoczyła Rich Energy proces o zawłaszczenie części jego logo. Chodziło o rogi jelenia, praktycznie żywcem przejęte od Whyte Bikes. Sąd ostatecznie uznał roszczenia producenta rowerów.
Wywołało to prawdziwą burzę wokół Rich Energy. Przyczynił się do tego również sam Storey, który w sądzie zeznawał, iż wyprodukował 90 milionów puszek napoju, ale jeszcze ich nie napełnił i nie sprzedał. Z kolei dane za 2018 rok wskazywały na sprzedaż zaledwie 3 milionów sztuk „energetyków”. Jak na kogoś, kto chciałby znaleźć miejsce w Formule 1, było to bardzo niewiele.
Barwy Rich Energy zniknęły z samochodów po kilku miesiącach sezonu 2019, a 10 lipca wybuchła kolejna burza. Wtedy to Storey ogłosił na Twitterze, że kończy współpracę z amerykańskim zespołem z powodu jego „słabych wyników”.
Ale to nie wszystko. Główni akcjonariusze w Rich Energy próbowali przekonywać, że Storey działał bez porozumienia z nimi i chcą nadal współpracować z Haasem. Z kolei Storey stwierdził, że doszło do zamachu stanu, ciągnąc swoją antykampanię na Twitterze (TUTAJ poznasz najlepiej przyspieszające auta ze skrzynią ręczną).
Do tej pory tajemnicą pozostaje, jak dużo pieniądzy Rich Energy wpompowało w Haasa. Niezależnie od tego, dzieje obu firm pozostają jednym z największych skandali, jakie widziano w Formule 1.
Mission Winnow – Marlboro w ukryciu
Mission Winnow również nie mogło zabraknąć w zestawieniu Formuła 1: najdziwniejsze firmy sponsorskie. Ta nazwa widniała na samochodach Ferrari w 2019 roku. I choć dzięki temu zdążyła stać się rozpoznawalna, nadal niewiele wiadomo o jej działalności. Na oficjalnej stronie marki można przeczytać, że „jest ona zaangażowana w ciągłe doskonalenie” i stanowi „laboratorium zmian, skupione na przeformułowaniu rozmów, wywołaniu otwartej debaty” i nie tylko.
Według informacji, do jakich dotarł amerykański portal Jalopnik, Mission Winnow stanowi przykrywkę dla firmy Phillip Morris International, czyli producenta m.in. papierosów Marlboro oraz L&M. Napis widoczny na tylnym skrzydle samochodów Ferrari wraz ich czerwoną barwą, miał stanowić bezpośrednie nawiązanie dla klasycznych pojazdów z logo Marlboro. Firma powstała w celu obejścia zakazu reklamy wyrobów tytoniowych, obowiązującego od 2006 roku.
Co ciekawe, podczas Grand Prix Australii Mission Winnow musiało zostać usunięte z samochodów włoskiej stajni z powodu samego skojarzenia z Marlboro.
Zestawienie Formuła 1: najdziwniejsze firmy sponsorskie – T-minus
To marka, którą wprowadzono do Formuły 1 w 1999 roku przez nieistniejący już zespół Arrows. Początkowo włodarze tej firmy przyznawali, że wytwarza ona napoje energetyczne, ale później mówili o sobie, jako o producencie motocykli.
T-minus – kierowane przez księcia Malika Ado Ibrahima – miało sypnąć do kasy Arrowsa kwotę w wysokości 125 milionów dolarów. Marka nie miała żadnego własnego produktu, a pomysł na biznes polegał na umieszczeniu logo na samochodach i nawiązaniu współpracy z innymi firmami, których logo pojawiłyby się obok T-minus (TUTAJ przeczytasz o najbardziej wadliwych autach w historii).
Pomysł Ibrahima na biznes nigdy nie wypalił, a firma przez niego reprezentowana ostatecznie wycofała się z umowy sponsorskiej z Arrowsem. Ten z kolei popadł w tarapaty finansowe i zniknął z Formuły 1.